Na Wielkiej Krokwi triumfowali Niemcy, którzy o 0,1 punktu wyprzedzili Austriaków. "Biało-Czerwoni" walczyli o trzecie miejsce z Norwegami. Ci ostatecznie musieli się zadowolić się ósmą lokatą po dyskwalifikacji Johanna Andre Forfanga, co pomogło Polakom. - Było szczęście w nieszczęściu, bo stać nas jako drużynę na dużo lepsze skoki. Ale Dawid pociągnął nas za uszy do samego końca. Uważam, że na to podium zapracowaliśmy. A to, że ktoś inny popełnił jeszcze gorszy błąd, to już nie nasza wina - mówił Stoch o formie Orłów i dyskwalifikacji wśród rywali. Po pierwszej, bardzo dobrej próbie, w drugiej Stoch nie poradził sobie już tak dobrze. - Pierwszy mój skok był na dobrym poziomie, solidny (136 m w dobrym stylu). W drugim (131,5 m) stało się coś, czego do końca nie rozumiem. Ale trener powiedział mi na szybko po zejściu z podium, że on wie, co jest nie tak i spokojnie sobie porozmawiamy - opowiadał Stoch o swoich skokach, w drugim przed wylądowaniem miał trochę problemów w powietrzu. - Wiedziałem, że coś jest nie tak, ale bywało już dużo gorzej. Zdarzało się, że jeździłem na jednej narcie, a dzisiaj wylądowałem na obydwu - dodał. - Było fantastycznie, nasi kibice są niezawodni i stworzyli coś, co zawsze przyprawia mnie o gęsią skórkę. To daje mnóstwo pozytywnej energii. Wiadomo, że inaczej jest, kiedy dudni tutaj muzyka i cały stadion skacze, ale z drugiej strony doping i tak był słyszalny. Nasi kibice są w tym najlepsi na świecie - mówił nasz skoczek o atmosferze na Wielkiej Krokwi, nieco bardziej refleksyjnej w związku z żałobą narodową. Stoch podkreślił znakomitą formę Kubackiego, nowego rekordzisty skoczni (143,5 m). - Tu i teraz Dawid jest na takim poziomie, na jakim każdy z nas chciałby być - powiedział z uznaniem o młodszym koledze. Stoch swój drugi skok oddawał bezpośrednio po Niemcu Davidzie Siegelu, który po locie na 142,5 m miał groźnie wyglądający upadek i został odwieziony do szpitala. Polak musiał chwilę poczekać na górze na zielone światło. - Muszę wtedy trzymać się tej myśli, która ma mi pomóc w oddaniu dobrego skoku. Widzę, że leży gość na dole i pomoc go tam zbiera z ziemi, ale nie mam pojęcia, jak długo to potrwa, czy sam wstanie. Muszę wtedy bardziej koncentrować się na sobie - mówił Orzeł z Zębu. W niedzielę Stoch i 10 innych polskich skoczków weźmie udział w konkursie indywidualnym, który rozpocznie się o godzinie 16. Z Zakopanego Michał Białoński, Waldemar Stelmach