Mimo zmiennego wiatru i momentami fatalnych warunków, Hula nie szukał pogodowych przyczyn spadku z pierwszego po pierwszej serii na czwarte miejsce w zawodach. - Gdybym oddał taki skok jak w pierwszej serii, nie byłoby problemu. To był dobry skok, ale zabrakło pół metra - mówił nasz skoczek. - To najlepszy konkurs w moim życiu. Mały prąd na progu, trochę za wcześnie się wybiłem i niewiele brakło do podium. Niewiele, ale brakowało do zielonej kreski - zaznaczył. Hula zapewniał, że nie jest rozczarowany straconą szansą na pierwsze w karierze indywidualne zwycięstwo lub podium w PŚ. - Gdyby ktoś mi powiedział wcześniej, że będę czwarty i że w sobotę wygramy (drużynowo - red.), to brałbym w ciemno. Cieszę się ogromnie. Moje skoki są naprawdę dobre i pokazują, że mogę walczyć o pudło - powiedział. Sensacją dnia była "wpadka" Kamila Stocha, który zakończył konkurs już po pierwszej serii, na 38. miejscu, i stracił fotel lidera PŚ na rzecz Niemca Richarda Freitaga. - To zaskoczenie i to ogromne. Tego chyba się nikt nie spodziewał, ale dzisiejszy konkurs nie był łatwy i sprawiedliwy. Kręciło wiatrem i trzeba było mieć trochę szczęścia. Niemożliwe, żeby Kamil w normalnych warunkach oddał taki skok. Taki urok tego sportu. Natura go wycięła - komentował Hula. Nasz zawodnik chwalił też atmosferę w Zakopanem. - Wsparcie kibiców było ogromnie ważne, jak zawsze. Kibice tutaj są najlepsi. To, co się działo wczoraj i dzisiaj, jest niesamowite. Oby tak było co roku - powiedział. 31-letni skoczek zebrał też nowe doświadczenia. - Wczoraj pierwsze zwycięstwo, dziś po raz pierwszy jechałem jako ostatni w PŚ. Wspaniała atmosfera, dobre skoki, same pozytywy - mówił. - Dobrze, że rozbudzamy apetyty w kibicach, bo to znaczy, że dobrze skaczemy. Ale musimy przede wszystkim skupiać się na sobie, nie na wyniku, i podchodzić z chłodną głową do tego, co robimy - stwierdził Hula. Nasz doświadczony zawodnik znakomicie radzi sobie z presją. Przed finałowym skokiem zachował spokój i nie dał się ponieść emocjom. - Wrzawa kibiców, u góry wszystko słychać, człowieka nakręca to pozytywnie. Negatywnych skutków nie było, jedynie mały błąd. Gdybym skoczył sto metrów, to znaczyłoby, że było źle - mówił Hula. Skąd bierze spokój? - Może stąd, że mam trzy dziewczyny w domu - śmiał się nasz zawodnik. - Staram się poniekąd wyłączyć emocje, choć do końca się nie da. Staram się ćwiczyć to na treningach i zawodach. Nie ma w tym żadnej tajemnicy - zaznaczył. Z Zakopanego Michał Białoński i Waldemar Stelmach