W piątkowych kwalifikacjach do rywalizacji indywidualnej w Zakopanem swoją wyższość znów pokazał Dawid Kubacki, skacząc 140,5 m. Zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni wyprzedził Ryoyu Kobayashi (139,5 m) i Stefana Krafta (141 m). Na piątej pozycji uplasował się Kamil Stoch z rezultatem 136 m. Do niedzielnego konkursu przebrnęło pięciu reprezentantów Polski. Ta sztuka nie udała się Stefanowi Huli, Adamowi Niżnikowi, Jakubowi Wolnemu oraz Andrzejowi Stękale. - Zawsze jest tak, że trenerzy, którzy są bardzo często z zawodnikiem, pewnych szczegółów mogą nie widzieć. Trenerów jest coraz mniej. Maciek, czy Stefan nigdy z Jasiem nie skakali, więc ciężko by było, żeby teraz ich do niego wysyłać, aby ten coś im podpowiedział. Każda rada będzie brana pod uwagę, ale oni muszą sobie poradzić sami z sobą. My twierdzimy, że bardzo duży problem jest przede wszystkim w głowie. Podczas treningów jest wszystko dobrze, a kiedy przychodzą zawody, chłopaków odcina - mówił Adam Małysz po piątkowych kwalifikacjach. W związku z problemami natury psychologicznej nasuwa się pytanie odnośnie współpracy z psychologiem sportu. Jak mówi "Orzeł z Wisły", zawodnicy są otoczeni takową opieką we własnym zakresie. - Każdy z nich pracuje indywidualnie z psychologiem. Praca z psychologiem kadrowym nie sprawdziła się, bo każdy zawodnik jest inny. Polski Związek Narciarski zdecydował się na pomoc, jeśli ktoś takowej oczekuje, ale w wymiarze indywidualnym - dodał dyrektor ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej. Małysz sam jako zawodnik korzystał z pomocy psychologicznej. Dzisiaj może zatem radzić swoim młodszym kolegą, jak postępować, radząc sobie z kryzysami formy. - Rozmawiałem ze Stefanem Hulą, radząc mu, jak ja działałem w kryzysowych momentach. Wiem, że to nie jest proste. U niektórych zawodników pewne metody nie muszą funkcjonować. W tak ciężkich momentach, w jakich znaleźli się teraz Stefan i Maciek, muszą poradzić sobie raczej sami. Oczywiście oni mają wsparcie z zewnątrz, czy też w teamie, ale w tym momencie naprawdę bardzo dużo zależy od głowy - powiedział Małysz. Sam środek sezonu nie jest jednak doskonałym momentem na to, aby szlifować formę. Błędy, które pojawiają się na tym etapie, są już trudne do wykorzenienia tym bardziej że skoki treningowe wyglądają zazwyczaj bardzo optymistycznie. - Sam współpracowałem z Janem Blecharzem. On bardzo dużo mi podpowiedział. Później konsultowałem się z różnymi innymi psychologami, ale metody, które zostały mi wcześniej przekazane przez profesora Blecharza, tak mocno utkwiły mi w głowie, że bardzo często do nich wracałem. Ciężko jest jednak podnieść poziom podczas zawodów, będąc w niedobrej formie. W trakcie sezonu trzeba skakać. Trening był latem. Końcem jesieni byliśmy na Wielkiej Krokwi i Kot wcale nie skakał gorzej od Piotra Żyły albo Kamila Stocha. Wyglądało to optymistycznie i nagle jakby odcięło się w Wiśle. Być może, gdy przyjechał do Wisły, znów za bardzo chciał. Bardzo ciężko jest pomóc takiemu zawodnikowi - tłumaczył były skoczek narciarski. Czwarty zawodnik, którym decyzją sztabu trenerskiego okazał się Jakub Wolny powrócił do pucharowej rywalizacji po przerwie na treningi. Wciąż brakuje jednak osoby, która zasiliłaby grono pewnej trójki polskich skoczków. - Wiemy doskonale, że brakuje nam czwartego zawodnika. Aby stać na najwyższym stopniu podium, ten czwarty musiałby być w okolicach dwudziestego miejsca. Czasami zdarzało się jednak, że ze skoku na skok dany zawodnik się obudził. Maciek zdecydowanie lepiej skakał tu podczas środowych treningów. Gdyby go nie "kręciło" w powietrzu, te skoki byłyby zdecydowanie dalsze. Nie jesteśmy też w stanie powiedzieć, skąd to się bierze - zakończył rozmowę Adam Małysz. Aleksandra Bazułka, Michał Białoński, Zakopane Program PŚ w Zakopanem: 25.01 (sobota)15.00 - seria próbna16.15 - konkurs drużynowy26.01 (niedziela)15.00 - seria próbna16.00 - konkurs indywidualny