Stoch był najwyżej sklasyfikowanym skoczkiem spośród reprezentantów Polski. Trzykrotny złoty medalista olimpijski otworzył Puchar Świata czwartym miejscem w konkursie indywidualnym. Pozycję, którą sam uważa za dobrą, zagwarantował sobie skokami na odległość 126,5 i 127 metrów. - To bardzo dobre miejsce. Oczywiście, że chciałbym więcej. Mógłbym tutaj wejść na podium, czy nawet wygrać, ale na tym etapie też nie można zbyt wiele oczekiwać, czy za bardzo tutaj się spinać, czy denerwować, tylko spokojnie wejść sobie w sezon i przyjąć to, co dostaję takim jakim jest, a dzisiaj było OK - powiedział po konkursie Kamil Stoch. Lider naszej kadry pewnie skomentował osiągnięty przez siebie rezultat wyliczając aspekty, które złożyły się na wynik końcowy. - Na dobre latanie złożyła się dzisiaj dobra pogoda i dużo kibiców, śnieg na skoczni oraz sprzęt, którym dysponuję, treningi, które odbyłem przez całe lato i przez całe swoje życie - mówił skoczek. Stoch już bezpośrednio po skoku zdawał sobie sprawę, że do podium może jednak zabraknąć. - Wiedziałem, że lądowanie będzie mnie sporo kosztowało, bo też widziałem, że wszyscy skaczą na podobną odległość i tutaj bardzo ważne będą noty sędziowskie. No ale cóż, czwarte miejsce jest super. Jak na ten etap, jestem bardzo zadowolony - skomentował reprezentant Polski. Piątkowe występy Polaka w seriach treningowych pozostawiały wiele do życzenia. Podopieczny Stefana Horngachera w kwalifikacjach do niedzielnego konkursu uplasował się dopiero na 48. miejscu, co wywołało wśród kibiców zaniepokojenie. - To nie jest tak, że nie robiłem sobie nadziei. Zdaję sobie sprawę z potencjału, jakim dysponuję. Wiem ile pracy i wysiłku włożyłem w ostatnich miesiącach. Wiem gdzie jestem i też wiedziałem, że stać mnie na dobre skoki i zakładałem, że na tym etapie może coś nie wyjść. Cieszę się, że koniec końców walczyłem o dobry rezultat i to da mi pozycję wyjściową na kolejny start - zakończył Kamil Stoch. Z Wisły Aleksandra Bazułka