Stoch w serii próbnej sobotniego konkursu drużynowego w Wiśle był najwolniejszy na rozbiegu (87,5 km/h), na co zwrócił mu uwagę po zawodach jeden z dziennikarzy. Szybszy był nawet 15-letni Kazach Nurszat Tursunżanow, który ostatecznie skoczył bardzo krótko i w dodatku zakończył próbę upadkiem. Stoch przyjął zarzut z uśmiechem. - A on nie szedł rozbieg wyżej? - bronił się nasz skoczek i miał rację, bo Kazach startował nawet o dwie belki wyżej. - Na pewno szedł rozbieg wyżej, na sto procent, to jest jakieś oszustwo - śmiał się najlepszy zawodnik konkursu drużynowego. - Jeśli chodzi o moje prędkości najazdowe, to nie jest żadna tajemnica, że nie są najlepsze i czasami jeżdżę tragicznie. To jest też uwarunkowane aktualną dyspozycją, pewnością siebie i swobodą, którą mam w swoim ciele - tłumaczył Stoch. W piątkowych treningach i kwalifikacjach Stoch skakał słabo, w sobotę była zdecydowana poprawa. - Dzisiaj jeździło mi się już znacznie lepiej. Trener dał mi wskazówki, nad którymi pracowałem. Oczywiście to nie są prędkości ponaddźwiękowe, ale z których można cokolwiek zrobić - mówił po sobotnim konkursie drużynowym, wygranym przez "Biało-Czerwonych". - Nie jestem zawodnikiem, który będzie wiódł prym, gdy chodzi o prędkości, ale utrzymywanie się w granicach średniej to jest mój cel - podsumował Stoch. W niedzielę o 15 rozpocznie się konkurs indywidualny z udziałem sześciu polskich skoczków. Broniący Kryształowej Kuli Stoch będzie jednym z faworytów. Z Wisły Waldemar Stelmach