"To, co wszystkich najbardziej interesuje, to zazwyczaj kwestia sprzętu i kontroli. Tym razem już przed sezonem, który zaczął się 1 lipca, wprowadziliśmy tylko jedną zmianę i to nie w przepisach, a w procedurach kontrolnych i ważymy zawodników bez butów i bez wkładek" - tłumaczyła Baczkowska.Dlaczego akurat te elementy uznano za zbędne podczas pomiaru?"Ich ciężar waha się od 1,5 do 2 kilogramów, więc w ten sposób w pewnym sensie wymuszamy na skoczku zwiększenie wagi jego ciała" - wskazała delegatka FIS.Jej zdaniem, ta zmiana powinna skutkować mniejszą liczbą dyskwalifikacji."Mam taką nadzieję, ponieważ gdy innowacji jest dużo, musi upłynąć sporo czasu, żeby zawodnicy się do nich przyzwyczaili. Ostatnie poważniejsze zmiany dotyczące m.in. pomiaru skoczka i jego kombinezonu wprowadzone zostały przez FIS w 2015 roku, więc tym razem nie powinno być większych problemów" - oceniła.Przyznała, że pomiar kombinezonu wzbudza nadal najwięcej kontrowersji."Należy jednak pamiętać, że o ile parametry stroju są stałe, to z ciałem bywa różnie, bo np. jeżeli zmierzymy chociażby swój obwód pasa kilka razy w ciągu dnia, to będzie on za każdym razem inny. Może się zatem zdarzyć, że rano kombinezon będzie spełniał wszelkie wymogi, a wieczorem już nie. Proszę sobie wyobrazić przed jak trudnym zadaniem, wręcz wyzwaniem, stoją sztaby szkoleniowe, aby idealnie dopasować ubiór do stale zmieniającego się ciała skoczka" - zauważyła Baczkowska. Tę pracę ekipy wykonują w dniu zawodów, natomiast przed i w trakcie całego sezonu pojawiają się nowe rozwiązania, mające ułatwić skoczkowi osiąganie coraz lepszych wyników."Ja to nawet porównuję do małego wyścigu zbrojeń - komu uda się wymyślić jakiś patent, który pozwoli zespołowi zyskać pewną przewagę, i - co najważniejsze - zrobi to zgodnie z przepisami. Tu muszę podkreślić, że nasza praca w FIS to nie jest wymyślanie przepisów, żeby utrudnić życie skoczkom, a jedynie reakcja na to, co podczas całego sezonu dzieje się w drużynach. Dotyczy to głównie właśnie procedur kontroli" - wspomniała.Wprowadzone mają być również pewne rozwiązania, które nie tylko uatrakcyjnią transmisje telewizyjne, ale przede wszystkim ułatwią pracę trenerom i skoczkom."Czipy, które zawodnicy będą musieli posiadać podczas startu, testowaliśmy już podczas treningów zimowych oraz w lecie. Ich głównym zadaniem jest dostarczenie sztabom szkoleniowym wielu niezwykle przydatnych informacji o każdej fazie skoku. Kilka danych z tych czujników zobaczą też widzowie na ekranach telewizorów" - powiedziała.Wymaga to jednak dosprzętowienia wizualnego na skoczniach narciarskich, na których rozgrywane będą zawody."Tu szczegółowych informacji jeszcze nie mamy, ale myślę, że wszystko będziemy wiedzieć po inauguracyjnych konkursach Pucharu Świata w Wiśle w najbliższy weekend. Wtedy pewnie - gdy na skoczni pojawi się nowa infrastruktura, m.in. odczytującą dane z czipów - przekonamy się, jak to tak naprawdę działa" - podsumowała Baczkowska.