Drugi zawodnik ostatniego Turnieju Czterech Skoczni i drużynowy mistrz świata tryskał humorem w rozmowie z dziennikarzami. Czy czuje już głód skakania? - Skakaliśmy niedawno - śmiał się Żyła. Jak ocenia przygotowania do rozpoczynającego się dzisiaj sezonu olimpijskiego? - Przygotowania były porządne, ciężko pracowaliśmy. Czy coś się zmieniło? Trzeba pytać trenera, bo my wykonujemy tylko polecenia - powiedział. - Przygotowania były podobne, ale inne - powiedział ze śmiechem. Żyła nie dał się zaskoczyć pytaniem, o to, jak mu się skacze "u siebie w domu". - Wydaje mi się, że ciężko w domu skakać, raczej na skoczni - żartował. - Swoja skocznia na początek sezonu to oczywiście plus. Mamy więcej czasu - mówił o korzyściach inauguracji sezonu w Polsce, a nie chociażby w dalekim, fińskim Kuusamo, gdzie często w ostatnich latach rozpoczynano sezon Pucharu Świata. Mimo wielkich sukcesów z poprzedniego sezonu Żyła daleki jest od zachwytu nad swoimi skokami. - Cały czas jest coś do poprawiania. Pracy jest dużo. Każdy element skoku można by zrobić lepiej - powiedział 30-letni skoczek. Po zdobyciu na początku marca brązowego medalu w konkursie indywidualnym MŚ w Lahti Żyła doznał totalnego szoku. Z trudem odpowiadał na pytania. Czy jest już gotowy psychicznie na największe sukcesy, choćby na igrzyskach? - Zobaczymy, nie? Pytany, czy pamięta coś z tamtego dnia, czy jedynie z nagrań wideo, zapewnił, że wideo nie oglądał. Dziś o 18 w Wiśle Żyła i spółka zainaugurują sezon Pucharu Świata kwalifikacjami do niedzielnego konkursu indywidualnego. W sobotę w Wiśle odbędą się zawody drużynowe. Z Wisły Waldemar Stelmach