W czołowej dziesiątce Pucharu Świata po pierwszym sobotnim konkursie w Lillehammer są tylko Krzysztof Biegun i Maciej Kot. Piotr Żyła "wypadł" z elity, Kamil Stoch w tym sezonie nie zdołał jeszcze do niej awansować.W konkursie wystąpi siedmiu Polaków, być może w zespole pojawi się Krzysztof Miętus, który zaprezentował niezłą formę podczas sobotnich, wieczornych treningów.W poprzednim sezonie w drugim, niedzielnym konkursie triumfował Austriak Gregor Schlierenzauer, odnosząc 41. w karierze pucharowe zwycięstwo. Teraz ma ich już na koncie 52.Miętus, jedyny z Polaków walczący wtedy w serii finałowej, zajął 26. miejsce. Drugi był Norweg Anders Fannemel, a trzeci Austriak Thomas Morgenstern, który został wtedy liderem klasyfikacji PŚ.Polacy w pierwszej serii wypadli bardzo słabo. Co prawda awansowała do niej cała szóstka, ale do finału zakwalifikował się tylko Miętus, zajmując 29. miejsce po lądowaniu na 128,5 m.W serii finałowej pojawiły się problemy techniczne, zawiodła aparatura obliczająca wyniki. Oficjalne zostały przedstawione w kilka minut po zakończeniu konkursu. Po ich weryfikacji Jacobsen awansował na czwarte miejsce, a Bardal spadł na piąte.Polacy wracali wtedy do kraju w minorowych nastrojach. Teraz, pomimo tego, że Biegun stracił w sobotę pozycję lidera pucharowej klasyfikacji generalnej na rzecz Schlierenzauera, są w lepszych humorach. Kot zajął w sobotę na normalnej skoczni piąte miejsce, w niedzielę będzie chciał je poprawić. Transmisje w Eurosporcie i TVP 1. Początek konkursu o 15.