W piątkowym konkursie indywidualnym nie wystąpią m.in. Andreas Wellinger czy Daniel Andre Tande. Niemiec był dopiero 56., a Norweg, przecież tegoroczny mistrz świata w lotach z Oberstdorfu, i trzeci w klasyfikacji generalnej lotów, uplasował się na 41. pozycji, a więc pierwszej, która nie dawała awansu. Mimo że w Planicy świeciło słońce, na Letalnicy bawiło się, jak podali organizatorzy, 13 200 kibiców, pierwszy dzień lotów nie przebiegał w sprawiedliwych warunkach dla wszystkich. Czasami wiało mocno, a czasami wiatr praktycznie cichł, o czym przekonał się również Piotr Żyła, który był 47. i jako jedyny z szóstki Polaków nie awansował do piątkowego konkursu. Znalazł się w nim oczywiście Stoch, ale zwycięzca klasyfikacji generalnej Pucharu Świata w kwalifikacjach zajął ósme miejsce (226,5 m), przegrywając m.in. z dwójką innych Polaków - Dawidem Kubackim (trzeci) i Stefanem Hulą (siódmy), a w serii próbnej mistrz z Zębu był przecież najlepszy. - Wpływ mam tylko tylko na to, jak ja skoczę. Starałem się skakać najlepiej jak potrafię i czerpać przy okazji radość. Tande nie awansował? Nie wiedziałem - mówił Stoch. - Pierwszy skok treningowy i wtedy było super. I wyszedł skok i były dobre warunki, że można było polecieć. Drugi skok (w kwalifikacjach - przyp. red.) też wyszedł, ale warunki nie były już takie dobre, ale i tak 226,5 m to dobry wynik, parę sekund można było się pocieszyć - dodał Stoch Adam Małysz, dyrektor kadry, mówił, że Stoch zaraz po skoku powiedział mu "Kurczę, nie chciało odlecieć". - Nie chciało mnie odciągnąć zaraz za bulą, ale to jest normalne przy takich warunkach, gdy wiało mocno z tyłu - przyznał ze śmiechem mistrz olimpijski z Pjongczangu. Stoch już wygrał "Kryształową Kulę", drugą w karierze, jak więc podchodzi do skoków w Planicy. - Nie czuję presji. Nie muszę tutaj nic udowadniać, a tylko mogę - stwierdził. Z Planicy Paweł Pieprzyca