Stoch był zadowolony z obu skoków. Dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi zajął trzecie miejsce, a w klasyfikacji generalnej cyklu awansował na czwarte. Zwyciężył Norweg Anders Fannemel. - Uważam, że oba skoki były dobre. Dziś dużo lepiej się czułem. Skoki, także te treningowe, były naprawdę na dobrym poziomie i mam nadzieję kontynuować to dalej - ocenił Stoch w wypowiedzi dla TVP. Zapytany, czy padający śnieg utrudnił mu odbicie z progu skoczni, skoczek żartował, że i bez opadów "ma problemy z trafieniem". Dodał, że śnieg sprawiał kłopoty bardziej przy lądowaniu, ale i na torach najazdowych dało się odczuć brak płynności. - Nie jechało się czysto w tych torach, gdzieś były lekkie przytrzymywania. Ale pomimo tego udało się zrobić superkonkurs na wysokim poziomie - podkreślił. Na górze skoczni Stoch słyszał doping polskich kibiców. - Oczywiście, że było ich słychać. Nasi kibice potrafili przekrzyczeć nawet dmuchawy, które odśnieżały tory. Padło też pytanie o obecną dyspozycję Stocha. - Jest na właściwym poziomie - odpowiedział lakonicznie. W pierwszej dziesiątce sobotniego konkursu uplasowali się jeszcze Dawid Kubacki - na ósmej pozycji i Piotr Żyła - na dziesiątej. Maciej Kot był 17., a Stefan Hula - 22. Nie zakwalifikował się do drugiej serii Jakub Wolny, kończąc zawody na 34. pozycji. Konkurs skomentował na Facebooku dyrektor sportowy PZN Adam Małysz. "No i doczekaliśmy się podium również w zawodach indywidualnych! Gratulacje dla Kamila, który dobrze poradził sobie w tych trudnych warunkach - z wiatrem w plecy i padającym śniegiem. Fajnie, że mieliśmy w sumie trzech skoczków w pierwszej dziesiątce. To pokazuje, że drużyna jest mocna i nie ma powodów do nerwowych ruchów. I z nadzieją czekam na jutrzejsze zawody!" - napisał. Niedzielny konkurs w Engelbergu będzie ostatnim z cyklu Pucharu Świata przed rozpoczynającym się 30 grudnia w Oberstdorfie Turniejem Czterech Skoczni.