Z największych imprez na świecie, czyli igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata, Horngacher przywiózł aż siedem medali, w tym dwa złote z czempionatu globu. Rzecz w tym, że ani jeden z tych krążków w dorobku Austriaka nie jest trofeum indywidualnym, bowiem wszystkie zostały zdobyte w rywalizacji drużynowej. W zawodach rangi Pucharu Świata Austriak tylko dwa razy cieszył się z pierwszego miejsca, w tym raz w Zakopanem w sezonie 1998/99, a było to niemal równo dwadzieścia lat temu. Podczas pamiętnego weekendu, Horngacher stanął na najwyższym stopniu podium pierwszego dnia rywalizacji po skokach na 118,5 m oraz 119,5 m. Wyprzedził skaczącego do dzisiaj Fina Jane Ahonena o 5,8 pkt, a trzecie miejsce (strata 7,6 pkt) zajął emerytowany już Norweg Tommy Ingebrigtsen. Było to ostatnie zwycięstwo Austriaka w PŚ. Nazajutrz aktualny trener "Biało-Czerwonych" zajął trzecie miejsce (wygrał Ahonen, przed Kazuyoshim Funakim). Horngacher, dziś po drugiej strony barykady, może liczyć, że nasi skoczkowie przed własną publicznością na Wielkiej Krokwi dokonają wielkich rzeczy. W wybornej formie jest Dawid Kubacki, blisko błysku jest Kamil Stoch, a Piotr Żyła utrzymuje się w czołówce. Wszyscy trzej, w kolejności: Stoch, Żyła i Kubacki zajmują miejsca 2-4 w klasyfikacji generalnej PŚ. Liderem cyklu pozostaje z bardzo dużą przewagą Japończyk Ryoyu Kobayashi. Wielka batalia rozpocznie się od sobotniego konkursu drużynowego, a w niedzielę na starcie staną zawodnicy do zawodów indywidualnych. Art