Czwarte miejsce, zajęte w sobotę przez "Biało-Czerwonych", w największym stopniu obciąża konto walczącego o czwarte miejsce w drużynie na mistrzostwa świata Jakuba Wolnego. 23-latek w obu seriach oddawał bardzo słabe skoki i jego koledzy Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła nie zdołali odrobić strat. Inna sprawa, że cała trójka też spisała się bez nadzwyczajnego błysku, bo gdyby ich wyniki przełożyć na konkurs indywidualny, to Kubacki zająłby piąte, Stoch szóste, a Żyła siódme miejsce. Po raz ostatni polskiej kadry pod wodzą Horngachera zabrakło na "pudle" 24 marca 2018 roku w Planicy. W cieniu rywalizacji na skoczni w Lahti austriacki szkoleniowiec w rozmowie z dziennikarzami poruszył po sobotnim konkursie temat zakwaterowania naszych skoczków w Finlandii. Ze słów trenera wynika, że warunki bardzo odbiegają od przyjętych standardów, dotyczących najlepszych zawodników na świecie. Mocną wypowiedź Horngachera przywołuje obecny na miejscu wysłannik branżowego portalu skijumping.pl. - Kwestia naszego zakwaterowania w Lahti jest totalnym żartem. Hotel został nam przydzielony przez komitet organizacyjny. (...) Nie mamy dużych wymagań, nie jest to najgorszy hotel, ale daleko mu do standardów znanych z Pucharu Świata. Szczególnie mam na myśli kwestie żywienia naszej kadry, ponieważ musieliśmy korzystać ze stołówki szpitalnej... Dla mnie jest to sytuacja nie do zaakceptowania. Teraz udało się załatwić, żeby dostawać jedzenie w naszym hotelu, ale nadal nie wszystko funkcjonuje należycie - powiedział poirytowany szkoleniowiec. Trener "Biało-Czerwonych" dodał, że problemy są też na skoczni, ponieważ zadbano o jedzenie wyłącznie dla skoczków. - Do tej tego roku nie było większych problemów, ale tym razem wszystko jest przygotowane beznadziejnie - dodał sfrustrowany Horngacher. Art