Decyzją Horngachera miejsce na wieżyczce dla trenerów i chorągiewka, będąca atrybutem do startowania zawodników, od czwartku są przechodnie. Szkoleniowiec "Biało-Czerwonych" postanowił usunąć się w cień i w bardzo namacalny sposób docenić wkład w znakomite wyniki całego sztabu. I tak, w czwartek przyjemność puszczania zawodników przypadka serwismenowi kadry Maciejowi Kreczmerowi. Dzień później oczy naszych skoczków, którzy wypatrywali sygnału, by odepchnąć się z belki, skupione były na fizjoterapeucie Łukaszu Gębali oraz serwismenowi Kacprowi Skrobotowi. W sobotę, podczas konkursu drużynowego, w rolę Austriaka wcielili się jego asystent Zbigniew Klimowski oraz spec od kombinezonów Michal Doleżal. Tymczasem sam Horngacher, dla odmiany, zajął miejsce na wieżyczce sędziowskiej. - W ten sposób Stefan chciał pokazać, że jesteśmy jedną drużyną i docenić wkład wszystkich, którzy stanowią zespół - tłumaczył Adam Małysz. Bardzo prawdopodobne, że podczas niedzielnych zawodów na Letalnicy, które zakończą olimpijski sezon, to właśnie "Orzeł z Wisły" będzie głównodowodzącym z gniazda dla trenerów. A może w parze z prezesem PZN Apoloniuszem Tajnerem? Małysz nie chciał zepsuć niespodzianki kibicom i nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. AG