Pucharem Świata w Planicy skoczkowie zakończą bardzo długi sezon zimowy. Jego meta okazała się pozytywna dla jednego z austriackich skoczków. Gregor Schlierenzauer chociaż nie skacze już na tak wysokim poziomie, jak przed kilkoma sezonami, zadziwił kibiców skokiem na 253,5 metra w kwalifikacjach do piątkowego konkursu. - To był bardzo piękny lot. Oczywiście miałem dużo szczęścia z wiatrem, ale było bardzo wysoko w powietrzu i od początku poczułem, że ten lot dobrze się układa. Sam nie wierzę, że tak daleko tu skoczyłem - mówił dziennikarzowi TVP Sport. Gdyby nie fakt, że lot był zakończony lądowaniem z podparciem, Gregor wyrównałby rekord świata w długości skoku swojego kolegi z kadry Stefana Krafta. - Krótko pomyślałem co ja właściwie robię. To wszystko działo się tak szybko. Cieszę się, że kolana wytrzymały. Poza tym to doskonała motywacja na kolejne lata - powiedział skoczek. - Nawet jak na dole zobaczyłem odległość, którą osiągnąłem, jedyne o czym myślałem to o nacisku nart, jakie czułem i o lądowaniu. Do setnego metra wiedziałem, że będzie daleko. Po dwusetnym metrze wiedziałem, że będzie bardzo, bardzo daleko - dodał. Rozmowę z TVP zakończył opinią na temat Kamila Stocha. Schlierenzauer nie krył podziwu dla Polaka. - Wygrać cztery konkursy turnieju, igrzyska i PŚ jest czymś niewiarygodnym. Jego zaletą jest waga, nieco krótsze narty, ale też technika. Idealnie odbija się z progu, nie tracąc prędkości. Skacze czysto i jest mocny mentalnie - zakończył Austriak. Aleksandra Bazułka