Polacy w komplecie dostali się do pierwszego z dwóch konkursów w miejscu niezwykle szczęśliwym dla "Orłów". To właśnie w kompleksie skoczni Trampolino Dal Ben przed laty Adam Małysz sięgał po dwa tytuły mistrza świata, zaś dekadę później Stoch zgarnął złoto na dużej skoczni, a z drużyną wywalczył historyczny, bo pierwszy, medal w kolorze brązowym. Przebieg pierwszej serii Sobotni konkurs przebiegał w niezbyt dobrych warunkach do walki o dalekie odległości. Wiatr cały czas wiał z tyłu skoczni, dlatego każdemu zawodnikowi była dodawana bonifikata. Pierwsza seria rozpoczęła się z 10. belki. Maciej Kot skoczył 112,5 m przy niesprzyjającym wietrze o ponad metr na sekundę, za co otrzymał notę 111,7 pkt i dawało mu to w tym momencie trzecie miejsce. Ostatecznie uplasował się na 34. pozycji i nie zobaczymy go w finałowej serii. W jeszcze gorszych warunkach dobry rezultat osiągnął natomiast Anże Semenicz. Słoweniec skoczył 120,5 m i wyszedł na prowadzenie z notą 130,1 pkt. Cztery metry dalej od Kota, ale przy trochę lepszym wietrze (0,87 m/s) osiągnął Stefan Hula. Drugi z Polaków otrzymał notę 116,1 pkt, która wystarczyła by jako 30. awansował do drugiej serii. Ponieważ wiatr w plecy jeszcze się wzmógł, to wyniki następnych zawodników były bardzo słabe. Nie pomagała nawet bonifikata. W niechlubny trend wpisał się też Jakub Wolny, który wylądował tylko na 109. metrze (wiatr w plecy 1,32 m/s) i z notą 106,9 pkt stracił szansę na awans do finałowej serii. Swoim słabym wynikiem pozwolił jednak na kwalifikacje do finałowej "30" Huli, a sam skończył konkurs na 40. miejscu. Semenicza wyprzedził dopiero Roman Koudelka. 29-letni Czech, który w tym sezonie spisuje się naprawdę dobrze, skoczył 120 m i otrzymał notę 131,2 pkt. Chwilę później nowym liderem został Stefan Kraft. Austriak osiągnął 121,5 m, czyli 136,3 pkt. Kraft jednak prowadzeniem nacieszył się bardzo krótko. Następny w kolejce był bowiem Dawid Kubacki, który wylądował na 122. metrze, co przy wietrze w plecy 1,48 m/s, pozwoliło mu wyprzedzić Austriaka o 0,6 pkt. Kamil Stoch miał trochę lepsze warunki, bo wiatr "tylko" niewiele ponad metr na sekundę w plecy i skoczył 121,5 m, co dało mu 130,8 pkt i piątą pozycję. Taką samą odległość jak Stoch osiągnął Piotr Żyła. Popularny "Wiewiór" miał jednak wiatr poniżej metra na sekundę w plecy i uplasował się za Stochem (siódme miejsce), do którego tracił 1,3 pkt. Wszystkich jednak, jak to ostatnio ma w zwyczaju, pogodził Ryoyu Kobayashi. Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata poszybował aż na 135. metr, tylko metr bliżej od rekordu skoczni należącego od 2003 roku do Adama Małysza. Japończyk, jak Kubacki w serii próbnej, miał najlepsze warunki z czołówki (wiatr plecy 0,71 m/s), ale i tak objął prowadzenie z ogromną przewagą - 153,3 pkt. Przebieg drugiej serii Jury postanowiło, że finałowa seria rozpocznie się z 12. belki. Jako pierwszy stanął na niej Hula. Polak skoczył zdecydowanie lepiej niż w pierwszej serii, bo 125 m, i otrzymał notę 248,4 pkt. Pozwoliło mu to przesunąć się o jedno miejsce wyżej, ponieważ wyprzedził Austriaka Markusa Schiffnera. Kolejni zawodnicy byli już jednak lepsi od Huli. Dłużej na prowadzeniu utrzymywał się Andreas Stjernen. Norweg skoczył 126 m i dostał notę 257,6 pkt. Stjernen stracił prowadzenie na rzecz Manuela Fettnera. Austriak skoczył aż 132,5 m i był lepszy od rywala o ponad 12 punktów (269,7). Fettnera nie byli w stanie wyprzedzić ani Norwegowie Johann Andre Forfang czy Johansson oraz Kilian Peier, który stracił do Austriaka 0,4 pkt. Po 20 zawodnikach jury zdecydowało się obniżyć rozbieg do 11. belki. W końcu od Fettnera lepszy okazał się Stephan Leyhe. Niemiec osiągnął odległość 127,5 m, co przy bonifikacie za wiatr wynoszący ponad metr na sekundę w plecy i za obniżoną belkę, dało mu 275,1 pkt. Żyła skoczył tylko pół metra mniej od Leyhego, ale miał ciut lepszy wiatr (0,81 m/s) i przegrał z Niemcem o 5,1 pkt, utrzymując się na siódmym miejscu. Semenicz osiągnął odległość 128,5 m, jednak przy lepszych warunkach wietrznych i niezbyt pewnym lądowaniu, oznaczało spadek w klasyfikacji. Lepsze warunki, bo tylko 0,46 m/s w plecy wykorzystał Stoch. Mistrz z Zębu poszybował aż na 133,5 m i otrzymał notę 282,9 pkt obejmując prowadzenie. Ze Stochem i Leyhe przegrał Koudelka (129,5 m). Taką sama odległość jak Czech osiągnął Kraft. Austriak, który skakał w podobnych warunkach wietrznych jak Stoch (0,57), przegrał jednak z Polakiem o 1,3 pkt, a to oznaczało że Kamil stanie na podium, już po raz 61. w karierze. Po raz kolejny bardzo dobry skok oddał Kubacki. 131,5 m przy niesprzyjającym wietrze 0,81 m/s pozwoliło mu zdecydowanie objąć prowadzenie z notą 288,5 pkt, tym samym już dwóch "Biało-Czerwonych" mieliśmy w czołowej trójce! I po raz kolejny potwierdziło, że ta skocznia jest szczęśliwa dla Polaków. Przed skokiem ostatniego Kobayashiego obniżono rozbieg do 10. belki. Japończyk nic sobie z tego nie zrobił. Wylądował na 136. metrze, czym wyrównał rekord skoczni należący do Małysza, i choć potem przewrócił się, to zrobił to już w strefie ochronnej, dlatego dostał wysokie noty od sędziów i wygrał z ogromną przewagą, zdobywając 315 punktów. R. Kobayashi zwyciężając po raz szósty z rzędu w Pucharu Świata wyrównał najlepsze osiągnięcie w historii. Sześć triumfów mają na koncie jeszcze Finowie Janne Ahonen (sezon 2004/05) i Matti Hautamaeki (2004/05) oraz Austriacy Thomas Morgenstern (2007/08) i Gregor Schlierenzauer (2008/09). Paweł Pieprzyca