W życiu, jak i w sporcie podobno wszystko to, co najlepsze przychodzi niespodziewanie. W sobotę po świetnych skokach w serii treningowej i na półmetku rywalizacji indywidualnej Piotr Żyła zajmował trzecie miejsce. W finale potwierdził, że jest świetnym lotnikiem i wskoczył na najwyższy stopień podium. - Jestem trochę zaskoczony, bo nie sądziłem, że wygram. Zwycięstwo słodko smakuje. Wziąłem się do roboty w po Willingen, żeby mieć przyjemność z latania. Trzeba było ładnie wylądować - powiedział bezpośrednio po konkursie Piotr Żyła na antenie telewizji Eurosport. Skoczek cierpliwie oczekiwał na lądowanie najpierw Stefana Krafta, a potem Karla Geigera. Ci nie poradzili sobie jednak na tyle, aby móc zagrozić Polakowi i odebrać zwycięstwo. - Nie byłem w ogóle pewny. Nie spodziewałem się, że może być jeszcze lepiej. Dziś było świetnie. Byłem przygotowany w 110 procentach. Wszystko funkcjonowało ze strony mentalnej i fizycznej, ale skoki mogły być jeszcze lepsze - wyjaśnił skoczek, który w pierwszym w sezonie konkursie w lotach uzyskał kolejno odległości 225,5 i 219,5 m. Żyła jest znany z zamiłowania do skoczni mamucich. W ubiegły weekend w Willingen podopieczny Michala Doleżala zajął dopiero 35. miejsce. Nic nie wskazywało, więc na to, że tydzień później okaże się aż tak mocny. - W zeszłym tygodniu w Willingen byłem leniwy, nie miałem tego czegoś, a potem pomyślałem, że są loty i trzeba działać - zakończył radosny Piotr Żyła. AB