Po pierwszej serii niedzielnego konkursu prowadził Japończyk Ryoyu Kobayashi, a kolejne trzy miejsca zajmowali Polacy. Drugi był Żyła, Kamil Stoch trzeci, a Dawid Kubacki czwarty. W finale rywalom nie dał szans lider klasyfikacji generalnej PŚ. Kubacki i Stoch spisali się trochę słabiej przez co spadli odpowiednio na piątą i siódmą lokatę. Żyła w pięciu z ostatnich sześciu konkursach zajmował czwarte miejsca. Wreszcie udało mu się przełamać klątwę i stanął na najniższym stopniu podium."Czwarte miejsce też było dobre, ale trzecie jest lepsze" - skomentował Żyła. "Koncentrowałem się na tym, co mam do zrobienia i wydaje mi się było w miarę ok. Z progu było równo, ale potem dziwnie. Nie do końca udało mi się złapać fajnego powietrza i trochę mną porzucało" - zaznaczył "Wiewiór".W klasyfikacji Willingen Five Żyła zajął drugie miejsce. Wygrał Kobayashi, który zgarnął premię w wysokości 25 tysięcy euro.Skoczkowie nie będą mieli zbyt dużo czasu na odpoczynek, bo już wkrótce zaczynają się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Trener "Biało-Czerwonych" Stefan Horngacher zdecydował, że do Seefeld pojedzie pięciu zawodników: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Jakub Wolny i Stefan Hula. W kadrze nie znalazł się Maciej Kot.W Seefeld skoczkowie rozpoczną walkę o medale w sobotę 23 lutego na obiekcie HS130. Dzień później odbędzie się konkurs drużynowy. Zawody na skoczni HS109 zaplanowano na 1 marca. Przed każdym konkursem Horngacher z tej piątki będzie wybierał czterech zawodników. Poprzednie MŚ odbyły się w Lahti, gdzie "Biało-Czerwoni" wywalczyli dwa medale. Polacy w składzie: Stoch, Żyła, Kubacki i Kot po raz pierwszy w historii zostali mistrzami świata w "drużynówce". Z brązowego medalu w konkursie indywidualnym cieszył się natomiast Żyła.