W sobotę popularny "Wiewiór" zajął drugie miejsce, ustępując jedynie Norwegowi Johannowi Andre Forfangowi. W niedzielę Żyła po pierwszej serii zajmował 10. miejsce, ale w finale "odpalił". Oddał fenomenalny skok na 133 metry, który dał mu awans na trzecie miejsce. Od Polaka lepsi byli tylko Forfang i rewelacyjny w tym sezonie Japończyk Ryoyu Kobayashi."Skoki były na wysokim poziomie. Wiadomo jedne były lepsze, a inne ciut gorsze, ale jestem zadowolony z tego weekendu i mogę go podsumować na plus" - podkreślił Żyła."Są rezerwy w każdym skoku. Będą pracował nad tym, żeby je niwelować. Jest nad czym pracować" - dodał. "A zdradzisz nad czym?" - zapytał reporter TVP Sport. "Tajemnicy nie zdradzę" - odparł z uśmiechem nasz skoczek."Lubię skakać, lubię to co robię i z tego się cieszę. Nie chce wracać do poprzedniego sezonu, ale zacząłem przygotowania z bardzo pozytywnym podejściem. Wiedziałem, że trzeba trenować, żeby coś zdziałać i zacząć skakać na odpowiednim poziomie" - zaznaczył. Niewiele brakowało, a w finale Żyłę wyprzedziłby Kamil Stoch. Lider Orłów poszybował na 129,5 m, ale to było za mało. Przegrał z kolegą z reprezentacji o 1,1 pkt i zajął czwarte miejsce."Jesteśmy w jednej drużynie. Cieszymy się z tego, że pokazujemy dobry poziom jako zespół. Nie rywalizujemy między sobą, tylko walczymy razem" - zakończył "Wiewiór".Dzięki znakomitemu występowi w Niżnym Tagile Żyła wskoczył na pozycję wicelidera klasyfikacji generalnej PŚ. Na prowadzeniu umocnił się Kobayashi.