Do nieszczęścia doszło w pierwszej serii niedzielnego konkursu indywidualnego Pucharu Świata. Żyła w trudnych warunkach oddał całkiem niezły skok na 119 m, ale upadł przy lądowaniu. Wyglądało to bardzo groźnie, zwłaszcza, że ulubieniec miejscowej publiczności przez chwilę leżał nieruchomo. Kibice zamarli, by po chwili wybuchnąć radością, gdy skoczek wstał i o własnych siłach opuścił skocznię, choć twarz miał zalaną krwią. - Piotrek czuje się dobrze. Wyglądało to bardzo nieciekawie i dalej wygląda, bo ma obdartą skórę, a to będzie się dość długo goiło - wyjaśnił Winiarski. - Natomiast nic poważnego się nie stało, nic nie jest złamane. Jest poobcierany - sprecyzował lekarz polskich skoczków. Żyła przez moment leżał nieruchomo na śniegu. - Nie stracił przytomności, był przez chwilę w pewnym amoku, nie wiedział, co się stało, był bardzo rozemocjonowany, zły, że nie wyszedł mu skok. Praktycznie wszystko pamięta i czuje się dobrze - zaznaczył doktor Winiarski. Wygląda na to, że Żyła będzie mógł startować w kolejnych zawodach Pucharu Świata, już za tydzień w fińskiej Ruce. - Wszystko jest pod kontrolą, zwłaszcza że jesteśmy u siebie w kraju. Najprawdopodobniej wystartuje w zawodach za tydzień - powiedział lekarz. Z Wisły Aleksandra Bazułka i Waldemar Stelmach