Konkurs indywidualny na Holmenkollbakken podobnie, jak sobotnia rywalizacja drużynowa nie należał do udanych w wykonaniu podopiecznych Stefana Horngachera. Dopiero 26. miejsce w niedzielnych zawodach zajął Piotr Żyła. Wiślanin nie traci jednak humoru i jak mówi, skupia się na walce w następnych zawodach. - Nie jestem do końca zadowolony. Skoki mogły być lepsze, ale czasem tak jest, że idzie trochę gorzej. Trzeba walczyć dalej, sporo pracy do zrobienia. Tak to już w tym naszym sporcie jest. Wiadomo, że chce się jak najlepiej, a gdy chce się za bardzo, czasem nie wyjdzie nam tak, jak by się chciało. Trzeba dalej walczyć. Lillehammer już jutro. Już jutro skaczemy - oznajmił po konkursie indywidualnym Piotr Żyła dla serwisu skijumping.pl. Turniej Raw Air reklamowany jest przez organizatorów jako najbardziej ekstremalny. Co wynika przede wszystkim z jego intensywności. Skoczkowie dzień po dniu przemieszczają się do kolejnych miejscowości, gdzie walczą o punkty w prologach oraz konkursach. - Lubię taki tryb mimo tego, że nie do końca dobrze mi się skakało. Jutro znowu jest czas, żeby sobie poskakać i powalczyć - powiedział reprezentant Polski. Czy koniec sezonu daje już się we znaki zawodnikom? - Fizycznie jest wszystko ok. Czasami coś nie zagra, ale jeszcze kolejne zawody i sporo pracy do zrobienia - skomentował skoczek z Wisły. Żyła znany jest z barwnej osobowości. Tym razem ponownie wyjawił swoje sposoby na relaksowanie się w czasie wolnym oraz dodał, że lubi swoją pracę i żartobliwie dodał, że nie ma problemu z tym, żeby zwlec się rano z łóżka - Nie narzekam. Lubię to, co robię, lubię skakać. Czasem poskakałbym więcej, gdyby tylko się dało. Żeby troszkę się odciążyć, czasami gram sobie na gitarze, tak brzękam. Czasem jakieś Pokemony złapię, a tak to wiadomo, że cały czas na skoczni się nie siedzi. Trzeba robić też coś innego, żeby dobrze odpocząć i zregenerować się. Nie narzekam. Lubię swoją pracę, także nie mam problemów ze wstawaniem rano - dodał Piotr Żyła.