Sezon Pucharu Świata rozpocznie się 17 listopada w Wiśle, kiedy odbędzie się konkurs drużynowy. Dzień później zawodnicy powalczą indywidualnie. Prevc ma nadzieję, że po dawnych problemach z formą, a także po kontuzji, nie będzie już śladu. "Idealny scenariusz? Wygrana w Wiśle. Ale dopóki nie wrócę na skocznie przynajmniej na trzy tygodnie i nie zorientuję się, w jakiej jestem formie, trudno będzie cokolwiek powiedzieć. Być może stać mnie na rywalizację w Pucharze Świata, może w Pucharze Kontynentalnym, a może w... Pucharze Słowenii" - powiedział 26-letni skoczek. Słoweniec imponował niezwykłymi wynikami w sezonie 2015/16. Wówczas zdobył Kryształową Kulę za triumf w klasyfikacji generalnej PŚ, pobijając rekordy liczby punktów, zwycięstw i miejsc na podium w ciągu jednej zimy. Ponadto wygrał Turniej Czterech Skoczni (trzykrotnie był pierwszy, raz trzeci) i został mistrzem świata w lotach. Później jednak nie był w stanie nawiązać do tych sukcesów i często nie liczył się w walce o czołówkę w kolejnych konkursach. Czasem nawet nie potrafił zakwalifikować się do serii finałowej. To źle wpłynęło na jego nastawienie psychiczne, zaczęło mu brakować motywacji. Co więcej, w kwietniu musiał przejść operację kostki, a z powodu komplikacji w lipcu trafił pod nóż po raz drugi. Na przełomie września i października Prevc spędził dwa tygodnie w ośrodku spa na regeneracji. Później zaczął walkę o powrót do pełni sprawności. "Trenerzy mówią, że nie jest ze mną tak źle, jak się spodziewali, i mógłbym skakać nawet w połowie października. Wszystko jest w porządku. Nareszcie to wszystko się kończy. To było długie pół roku... Teraz mam motywację, gdy próbuję czegoś nowego i opieram ciężar ciała na tej nodze, bo nic mnie nie boli. Pomijając to, że wreszcie mogę normalnie chodzić po schodach i biegać" - dodał Słoweniec. Mniej więcej w tym samym czasie, gdy rozpoczęły się jego problemy zdrowotne, nastąpiła także duża zmiana w jego życiu prywatnym - po raz pierwszy został ojcem. "Ludvik ma już cztery miesiące. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, ale zauważyłem, że już nie mamy czasu dla siebie" - powiedział Prevc z uśmiechem. "Narodziny syna wprowadziły mnie w nowy wymiar. Teraz, gdy jestem za kogoś odpowiedzialny, jeszcze bardziej zależy mi na powrocie do domu" - dodał.