Dziennik "Aftenposten" napisał, że Stoch "rządzi i dzieli" w Raw Air. Polak, który prowadzi również w klasyfikacji Pucharu Świata, wyraźnie wygrał kwalifikacje w Lillehammer i po sześciu z 16 prób zaliczanych do norweskiego cyklu wyprzedza Roberta Johanssona o 23,5 pkt. Trzy kolejne lokaty także zajmują reprezentanci gospodarzy. Johansson stara się zachować spokój. "Bez paniki. Za nami dopiero sześć z 16 skoków. Do końca jeszcze daleko, będziemy walczyć" - zaznaczył, ale Stjernen zwrócił uwagę na dominację Stocha i jego przewagę. "Jak tak dalej pójdzie, to przed finałem w Vikersund wszystko będzie rozstrzygnięte" - wspomniał. Sam Stoch jest - już tradycyjnie - ostrożny. "Nie zgadzam się, że już wszystko jasne w Raw Air. Jest wielu skoczków na świetnym poziomie, ale do tego nasza dyscyplina jest nieprzewidywalna. Nigdy nie wiadomo, co stanie się za dzień, za dwa. Ale ja skupiam się na tym, co dziś i robię, co w mojej mocy, by skakać jak najdalej" - powiedział. Właśnie finisz turnieju na mamucim obiekcie w Vikersund daje Norwegom nadzieję na odwrócenie ról. "W lotach 20-30 punktów przewagi można stracić w jednym skoku. Dopóki Kamil nie wykona ostatniej próby w Vikersun trzeba mieć nadzieję" - zauważył czwarty w klasyfikacji Raw Air Daniel Andre Tande. Gazeta "Aftenposten" napisała we wtorek, że "czterech sfrustrowanych facetów goni polskiego dominatora". Nawiązała w ten sposób nie tylko do sportowej strony rywalizacji, ale również do kwestii kibiców. Już po zawodach w Oslo Norwegowie narzekali, że na trybunach jest więcej fanów Stocha i spółki niż miejscowych. "Nie dziwię się, że Stoch tak świetnie skacze, bo Polacy mogą się czuć jak u siebie w domu" - przyznał Tande. Cytowany przez norweskie media Stoch zwrócił uwagę, że skoki narciarskie są w Polsce bardzo popularne, a zawodnicy mogą liczyć na wsparcie kibiców praktycznie wszędzie. "Nasi fani są wszędzie, nawet w Sapporo. Ludzie jeżdżą za nami, gdzie tylko mogą. Jestem z tego powodu szczęśliwy, ponieważ to wsparcie naprawdę czuć i bardzo je wszyscy zauważamy" - podkreślił trzykrotny mistrz olimpijski. O nikłym zainteresowaniu Norwegów skokami powiedział, że "trochę go to dziwi", a austriacki trener mistrzów olimpijskich w drużynie z Pjongczangu podsumował: "To po prostu smutne". Media opisują obrazek z Oslo, gdzie kibice tłumnie obserwowali w niedzielę rywalizację w biegach i wygraną Marit Bjoergen, ale później zamiast na położoną "po sąsiedzku" skocznię udali się do domów. We wtorek o godz. 17 kolejna odsłona cyklu i kolejny konkurs PŚ - tym razem w Lillehammer. Później skoczków czekają jeszcze kwalifikacje i konkurs w Trondheim oraz kwalifikacje, "drużynówka" i konkurs indywidualny na mamucie w Vikersund. Zwycięzcą rozgrywanego po raz Raw Air zostanie zawodnik, który po 16 skokach będzie miał najwyższą notę łączną. Triumfator może liczyć na premię w wysokości 60 tys. euro, ale nie otrzyma żadnych punktów bonusowych do klasyfikacji generalnej PŚ.