W przyszłym roku będzie to prawdopodobnie czwartek. Zmiana ta nazywana jest w Norwegii "zamachem na 125 lat tradycji". "Tak wynika ze wstępnego kalendarza, nad którym pracuje Międzynarodowa Federacja Narciarska FIS" - powiedział kierownik reprezentacji Norwegii Clas Brede Brathen, który jest członkiem komisji ustalającej kalendarz. "Powodem zmiany są zawody Raw Air. Rozgrywane po raz pierwszy w tym roku w Oslo, Trondheim, Lillehammer i Vikersund pokazały, jak ogromne jest to wyzwanie logistyczne. Duże odległości pomiędzy tymi czterema miastami sprawiają, że ułatwieniem byłaby zmiana kolejności konkursów i rozegranie pierwszego w niedzielę 11 marca w Trondheim, a w Oslo dopiero 15 marca w czwartek" - wyjaśnił w rozmowie z agencją NTB. Propozycja została ostro skrytykowana przez norweskich dziennikarzy, ekspertów i byłych zawodników. Legendarny skoczek, 73-letni dzisiaj Bjoern Wirkola, który zdobył dwa złote medale mistrzostw świata w 1966 roku w Oslo i trzy razy z rzędu wygrał Turniej Czterech Skoczni w punktacji generalnej (1966/67, 1967/68 i 1968/69) stwierdził, że plany są "próbą dokonania zabójstwa na ponad 100-letnią tradycję". "Decyzja ta będzie definitywnym zniszczeniem wielkiej niedzieli norweskiego sportu. Czwartek nigdy nie będzie posiadał tej magii, a sam konkurs stanie się tylko jednym z wielu" - ocenił. Konkurs skoków w ramach Holmenkollen Skifestival rozgrywany jest od 1892 roku. Nie odbył się tylko w 1898 roku oraz w latach 1941-1945 podczas okupacji niemieckiej i pobytu króla w Anglii. Impreza od zawsze posiada dla Norwegów rangę drugiego po 17 maja (uchwalenie konstytucji w 1814 roku) święta narodowego. Co roku na trybunie honorowej zasiada rodzina królewska, a panujący w latach 1957-91 król Olav V uczestniczył dwa razy w oficjalnych zawodach w latach 1922 i 1923. Po oddaniu skoku wracał na fotel królewski na trybunie, skąd schodził na drugą serię. Obecnie panujący (od 1991 roku) król Harald V powiedział w wywiadzie na łamach dziennika "Aftenposten", że pierwszy raz był na tych zawodach w 1940 roku. Miał wówczas trzy lata i udział był dla niego wielkim przeżyciem. "Pamiętam mróz i morze ludzi w sportowej euforii. Miesiąc później Norwegia została zaatakowana przez Niemcy i następne skoki na Holmenkollen oglądałem dopiero w 1946 roku. Konkurs ten nazwany został zawodami pokoju i w tamtą niedzielę przyszło aż 100 tysięcy widzów" - wspomniał. Biograf rodziny królewskiej Tor Bomann Larsen wyjaśnił też rangę Holmenkollen. "To wyjątkowo ważne dla Norwegów miejsce, prawie jak katedra. Tutaj właśnie w 1966 roku pokazał się 100 tysiącom osób obecnie panujący Harald jeszcze jako następca tronu po raz pierwszy w towarzystwie swojej narzeczonej Sonji Haraldsen. Złamał tradycję, ponieważ nie pochodziła z królewskiej rodziny i kraj był bardzo podzielony w ocenie potencjalnego ślubu. - Sonja dwa lata później została jego żoną i z Haraldem V już jako małżonkowie zasiedli na trybunie królewskiej przy owacjach publiczności. Tutaj też w marcu 2001 roku po raz pierwszy publicznie pojawił się nasz obecny następca tronu, książę Haakon z krytykowaną przez naród kolejną dziewczyną z ludu Mette-Marit Tjessem Hoejby, która w 2001 roku została jego żoną". Najbardziej znany norweski dziennikarz sportowy Arne Scheie, komentujący skoki narciarskie w telewizji NRK od 1972 roku, stwierdził, że zawody rozgrywane w czwartek będą pogrzebem 125-letniej tradycji i legendy Holmenkollen. "Plany przesunięcia konkursu na czwartek są wielkim nieporozumieniem i zamachem na naszą tradycję, a dla Norwegów wręcz świętokradztwem" - podkreślił. Zbigniew Kuczyński