Zawody były wielokrotnie przerywane i wznawiane. Wiał bardzo silny wiatr i wielu skoczków miało fatalne warunki w trakcie swoich prób. Ostatecznie odbyła się tylko jedna seria, w której najlepszy okazał się Biegun. "Zupełnie nie zgadzam się z decyzją Andersa, który odmówił skoku i kompletnie jej nie rozumiem. Jestem zszokowany jego strachem" - powiedział były mistrz olimpijski Espen Berdesen, pracujący obecnie jako komentator telewizji NRK. Jego zdaniem, norweski skoczek bardzo źle taktycznie rozegrał konkurs. Zamiast uzyskać dobrą pozycję, teraz będzie musiał za kilka dni walczyć w kwalifikacjach zwykle bardzo wietrznego konkursu w Kuusamo. Bredesen podkreślił, że ma za sobą wiele lat skoków w najróżniejszej pogodzie i warunki w Klingenthal nie były aż tak niebezpieczne, aby odmówić startu. "W końcu w międzynarodowej federacji narciarskiej FIS nie pracują amatorzy, lecz eksperci, którzy decydują, czy warunki pozwalają na rywalizację. Poza tym na konkursach obecni są trenerzy, którzy dają skoczkom sygnał do skoku. Nie rozumiem, że tak rutynowany zawodnik nagle przestraszył się dużej skoczni" - zaznaczył. Telewizja NRK przedstawiła fragmenty konkursu. Na zdjęciach widać, jak w oczekiwaniu na skok Bardal rozmawia z Gregorem Schlierenzauerem. Daje się zauważyć, że obaj umówili się w sprawie zbojkotowania zawodów. O zwycięzcy konkursu w Norwegii nie pisze się dużo, lecz z szacunkiem, a skok Krzysztofa Bieguna określa się jako wielki i wspaniały. "Verdens Gang" napisał, że konkurs wygrał zupełnie nieznany Polak, wykonując "wielki skok". Dziennik internetowy "Nettavisen" podkreślił, że Krzystof Biegun zaszokował wszystkich, nieoczekiwanie wygrywając konkurs po bardzo długim skoku. Gazeta "Dagbladet" zwróciła uwagę, że Norwegowie rozczarowali - najlepszy był Ole Marius Ingvaldsen, który zajął 13. miejsce, Andres Fennemel był 29. Krzysztof Biegun nową gwiazdą skoków narciarskich? Dyskutuj!