Tylko nie ... samochodem. A przynajmniej o to na każdym kroku proszą organizatorzy. Do Planicy prowadzi bowiem jednopasmowa droga i w efekcie po konkursach nawet trzy godziny stoi się w korku, by wydostać się do Kranjskiej Gory. Właśnie dlatego wszystkim zależy na tym, by kibiców przetransportować na miejsce w inny sposób. Ci, co mają czas, są zachęcani do spaceru. Jest specjalna dróżka, wiodąca głównie przez las i pola, która prowadzi prosto pod skocznię. Spacer trwa około godziny, ale może być... zakrapiany. Po drodze można bowiem zatrzymywać się w różnych małych barkach, zbudowanych specjalnie na okazję Pucharu Świata. Drugą możliwością, by dostać się do Planicy, jest autobus. Każdy, kto ma zakupiony bilet, może za darmo z Kranjskiej Gory dostać się na zawody specjalnie podstawionymi busami. Jest jeszcze najszybszy sposób - helikopterem. Taka podróż trwa około pięciu minut i kosztuje 60 euro w jedną stronę. A ci, którzy upierają się, by jednak pojechać samochodem, będą musieli zapłacić za parking - 2,5 euro za godzinę. W niedzielę odbędzie się ostatni konkurs Pucharu Świata. Początek rywalizacji o 10. Liderem cyklu jest Austriak Stefan Kraft, a drugi Kamil Stoch ma do niego 86 pkt straty. Z Planicy, Marta Pietrewicz