W sezonie, w którym organizatorzy od początku mają permanentny problem z brakiem śniegu, sytuacja w Rumunii była więcej niż kuriozalna.Otóż gdy na początku drugiej serii zaczął sypać biały puch, służby techniczne znalazły się w nie lada kłopocie. Okazało się, że nie są w stanie utrzymać torów lodowych w takim stanie, aby umożliwić zawodnikom bezpieczne i optymalne skakanie.Po skokach pięciu zawodników, w gronie których znalazł się Aleksander Zniszczoł, zadecydowano o przerwie w konkursie. A kilka minut później pojawił się komunikat, że druga seria rozpocznie się od nowa. To oznaczało, że Polak i czterech innych skoczków oddało w konkursie po trzy skoki.Irytacji takim obrotem spraw nie krył trener naszej kadry, Michal Doleżal. - Myślę, że jakby padało dalej, to konkursu nie udałoby się "dojechać" do końca. Takie urządzenia, jakie tu mieli, to są suszarki do włosów, a nie do dmuchania torów. Po prostu trochę to śmieszne - powiedział selekcjoner w rozmowie z branżowym portalem skijumping.pl. Piątkowy konkurs w Rasnovie, który w tym sezonie debiutuje w cyklu PŚ, wygrał Niemiec Karl Geiger przed rodakiem Stephanem Leyhe i Austriakiem Stefanem Kraftem. W pierwszej dziesiątce uplasowało się trzech "Biało-Czerwonych": Kamil Stoch zajął szóste, Dawid Kubacki ósme, a Piotr Żyła dziewiąte miejsce. W sobotę (godz. 12.45) na skoczni Trambulinie Valea Carbunarii (HS97) odbędzie się kolejny konkurs indywidualny. Z kolei na godz. 11 zaplanowano kwalifikacje. Art