Sesja treningowa rozpoczęła się o 13. Z powodu wiatru co kilkanaście minut była przerywana. Do 17:20, kiedy ogłoszono decyzję o odwołaniu piątkowych skoków, swoje próby zdążyło oddać 36 zawodników. Byli też tacy, którzy po ponad czterech godzinach oczekiwania nie zdołali skoczyć. W tej grupie byli też Polacy. Z takiego obrotu spraw nie był zadowolony Michal Doleżal. - Program Willingen Five jest napięty, więc robiono wszystko, by przeprowadzić trening, jednak było to trochę bez sensu - powiedział szkoleniowiec. - Kolejne dni nie jawią się kolorowo. Niedzielny konkurs już dziś przesunięto na 10:15. Program na sobotę, kiedy ma być najlepiej w ten weekend, również uległ zmianie. Mam nadzieję, że uda się przeprowadzić te zawody. W piątek wiatr nie był za mocny, natomiast problemem był zmienny kierunek, co jest najbardziej niebezpieczne dla skoczków. Ciągłe przesunięcia startu treningu były męczące, ale musimy to zaakceptować, bo każda ekipa tak miała - dodał. Trening i kwalifikacje przełożono na sobotę. Odbędą się one bezpośrednio przed konkursem, odpowiednio o 14 i 15. Zawody, jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem, wystartują o 16. MP