Maciej Maciusiak w niedzielnym konkursie indywidualnym w Wiśle machnie chorągiewką przynajmniej dwa razy. Prawo startu w zawodach wywalczyło bowiem dwóch jego podopiecznych - Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł. - Kwalifikacje były dosyć ciężkie. Podobnie jak przed rokiem w trudnych warunkach startowali skoczkowie z pierwszymi numerami. Potem sytuacja trochę się poprawiała. Szkoda, bo Klimka i Andrzeja było stać na to, żeby powalczyć nawet o punkty. Widać było, że byliśmy troszkę spięci, ale ze skoku na skok wyglądało to troszkę lepiej. Czeka nas raczej spokojna analiza. Paweł Wąsek i Olek Zniszczoł są w pięćdziesiątce, więc czeka nas walka w niedzielę - powiedział Maciusiak. Szkoleniowiec nie ukrywał, że liczył na awans do pięćdziesiątki Klemensa Murańki. Ten jednak nie zdołał wywalczyć biletu do rywalizacji z najlepszymi. - Klimek prezentował się najlepiej ze wszystkich, więc można to nazwać taką małą niespodzianką. To cały czas ciężka praca, analiza i to, żeby cały czas być zmotywowanym przez cały sezon. Wiadomo, że po takich kwalifikacjach różne myśli przejdą przez głowę. On bardzo chciał się tutaj pokazać - dodał trener. Ze słabej strony pokazał się Tomasz Pilch. Polak w dodatku został zdyskwalifikowany za nieprzepisowe buty. - Zmierzyliśmy stopę i powinno być wszystko w porządku. Tak zostało zgłoszone do FIS-u. Wszystko sprawdzaliśmy dokładnie tak samo. Mamy takie same maszyny do pomiaru, ale tam chodziło o milimetry. Myślę, że skontrolujemy to jeszcze raz - tłumaczył Maciusiak. Trener "Biało-Czerwonych" zaznaczył, że kwestia butów nie powinna po raz kolejny przeszkodzić zawodnikowi przejść kontrolę sędziowską. Sprawę mają rozwiązać specjalne wkładki. - Z tyłu buta można włożyć specjalne wkładki. Nie użyliśmy ich, bo gdy kontrolowaliśmy długość stopy, buta, wszystko było w porządku. Trzeba dokonać pomiaru jeszcze raz - wyjaśnił szkoleniowiec kadry B. Z Wisły Aleksandra Bazułka i Waldemar Stelmach