Stał on pod znakiem Kamila Stocha, który wygrał prawie wszystko, ale inni polscy zawodnicy także mogą mieć powody do zadowolenia. Dawid Kubacki zdobył przecież brązowe medale na igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata w lotach, w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajął dziewiąte miejsce, a w Planicy pobił swój rekord życiowy skacząc 236,5 metra. - Cieszę się, że stać mnie na takie sukcesy. To jest naprawdę uczucie, które pozwala, mimo tego, że już za chwilę rozpoczynamy treningi, utrzymać energię i radość z trenowania - mówił Kubacki. Nie można zapomnieć, że Dawid świetne prezentował się też latem, kiedy wygrał wszystkie konkursy Grand Prix. Czy uważa, że jest w stanie przełożyć takie skakanie na zimę? - Jak najbardziej. Nad tym pracuję i wiem, że to wymaga tej pracy. To był mój najlepszy jak do tej pory sezon, jestem z niego zadowolony i nie będę narzekał na miejsce, ale zdaję sobie sprawę, że stać mnie na więcej i na to będę pracował w przyszłych latach - stwierdził. Medalistą dwóch imprez jest także Stefan Hula, który zakończył sezon również z nowym rekordem w lotach - 236 metrów. Jak go podsumuje? - Wszystko się udało. Jestem cały i zdrowy. To mój najlepszy sezon, 13. miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, wiele dobrych momentów, przede wszystkim medale z igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata. W Pjongczangu nie było "pudła" indywidualnie, ale było blisko. Myślę, że ono na mnie zaczeka - powiedział Hula. 31-letni zawodnik w konkursie na skoczni normalnej prowadził po pierwszej serii, ale ostatecznie zajął piąte miejsce. - Już to mam przetrawione. Wiadomo, że to zostaje w głowie i tego nie wyrzucę. Postanowiłem jednak wyciągnąć pozytywne wnioski, pokazałem sobie, że jestem w stanie i staram się tym nie zadręczać. Może coś miłego jeszcze mnie spotka - stwierdził Hula. Co mu najbardziej utkwiło w pamięci? - Zdecydowanie drużynowe medale z mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich oraz konkurs na skoczni normalnej w Pjongczangu. Przede wszystkim pierwszy skok, bo był chyba najlepszy w sezonie - mówił. Zawodnik był też zadowolony z faktu, że z polską kadrą nadal będzie pracował Stefan Horngacher. - Zostaje i to jest najważniejsze. Będziemy walczyć i ciężko trenować, byśmy stawali się jeszcze lepsi i w przyszłym roku, żebyśmy byli tutaj szczęśliwi - powiedział Hula. Mniej powodów do zadowolenia miał natomiast Kot, choć przecież też został medalistą w drużynie. W Planicy jednak nie wzniósł się na wyżyny, a w konkursie drużynowym nawet nie wystąpił, bo zastąpił go Piotr Żyła. - Chciałem walczyć do końca, ale niestety się nie udało. Co prawda nie było wielkich oczekiwań, bo przecież z pustego i Salomon nie naleje. Teraz będzie chwila oddechu, a potem trzeba będzie pracować nad kolejnym sezonem - mówił Kot. - Zakończony sezon był dla mnie porażką, nie ma co ukrywać. Medal z igrzysk olimpijskich był na osłodę, ale goryczy było zdecydowanie więcej. Ja mam tylko nadzieję, że ciężka praca, jaką wykonałem nie pójdzie na marne i zaprocentuje w przyszłości - dodał. Skoczek jest bardzo ambitnym zawodnikiem, co momentami mu przeszkadzało. - Kiedy idzie dobrze nie ma z tym problemu, tylko człowiek jeszcze się napędza. Natomiast przeszkadza, kiedy jest źle, bo nie daje tego luzu, brakuje cierpliwości i jest za dużo napięcia i chęci. Nie akceptuję niczego, co jest poniżej moich możliwości. Z jednej strony jest to dobre, ale z drugiej w newralgicznych momentach, jak coś nie idzie, to trzeba zaakceptować sytuację, a to jest dla mnie bardzo trudne - stwierdził Kot. - Nadmierna ambicja była przeszkodą dopiero od pewnego czasu. Na początku na pewno nie. Przyszedł taki moment, na Turnieju Czterech Skoczni, kiedy zabrakło cierpliwości. Początek sezonu był troszkę nieudany i mieliśmy plan, aby przygotować się na TCS. Tam nie szło, a trzeba było to zaakceptować i przygotować się do kolejnych startów, a ja tego nie potrafiłem. Od tego momentu zaczęły się problemy z cierpliwością i ambicją, że ze swoimi skokami nie byłem w stanie uzyskać takich miejsc, jakie by mnie satysfakcjonowały. Parę razy próbowałem to przemyśleć, zaakceptować, ale nie byłem w stanie - dodał. Czy biorąc pod uwagę czas, teraz zmieniłby coś w swoich przygotowaniach? - Ciężko powiedzieć, to wymaga dłuższej analizy. Pod względem przygotowań wiele bym nie zmienił, bo ciężko pracowałem. Może trzeba było popracować trochę więcej na lotem, który w tym sezonie najbardziej zawiódł, ale na konkretne wnioski przyjdzie dopiero czas - stwierdził Kot. Skoczkowie nie będę mieli wiele wolnego po sezonie. - W środę zaczynamy, ale po jakimś okresie treningów będzie znowu drobna przerwa. Z przyjemnością pójdę na siłownię, aby ciężko pracować, bo to najlepszy sposób, żeby zapomnieć i myśleć o przyszłości, aby kolejny sezon był lepszy - powiedział Kot. - Adam Małysz mówił mi, że Stefan ma plan dla mnie i Piotrka. Szczerze mówiąc nie wiem jaki, bo nie chciał zdradzić, ale może w przyszłym sezonie to my będziemy górą, a nasz pokój będzie zawsze najgłośniejszy - dodał. Paweł Pieprzyca