Szansę Kota na miejsce w czołówce przekreślił słabszy skok w pierwszej serii (218,5 m). W drugiej poszybował już prawie 10 metrów dalej, dzięki czemu awansował z 18. pozycji na 12. - Warunki nie były dobre, ale mój skok był też spóźniony i to się złożyło na dość dużą stratę po pierwszej serii. Czułem, że mogłem skoczyć dalej, byłem bardzo wysoko, ale zabrakło na dole wiatru, który poniósłby mnie daleko, a po drugie zabrakło prędkości. Jej brakuje właśnie wtedy, gdy spóźniam skok i tracę prędkość za progiem. Po pierwszym skoku wyciągnąłem wnioski i drugi był już dużo lepszy. Warunki były mniej więcej podobne i stąd awans - tłumaczył Maciej Kot w wywiadzie dla TVP Sport. Wyprzedził m.in. Domena Prevca, dzięki czemu przeskoczył Słoweńca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Przed ostatnimi zawodami Polak jest piąty z 967 punktami na koncie, a młody Słoweniec traci do niego 18 pkt. - Nie ukrywam, że patrzyłem dzisiaj na Domena, bo rywalizujemy o piąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Dwunaste miejsce nie jest szczytem marzeń, ale pozytywne jest to, że Domen jest za mną i wszystko rozstrzygnie się w niedzielę - dodał Maciej Kot. Do zakończenia sezonu pozostały już tylko dwa konkursy. W niedzielę wielki finał, a w sobotę "drużynówka". Dla "Biało-czerwonych" oba mają duże znaczenie, bo nasi skoczkowie prowadzą w klasyfikacji Pucharu Narodów. Drugie miejsce zajmują Austriacy ze stratą 226 pkt. - Robimy swoje i presji nie czujemy, bo prawda jest taka, że w tym sezonie zrobiliśmy już tyle dobrego, że właściwie już nic nie musimy, ale wszystko możemy i naprawdę chcemy. Walczymy do końca. Wiemy, że czeka nas trudny bój, ale jesteśmy gotowi - przekonywał Maciej Kot i dodał, że nie odbiera jeszcze szansy Kamilowi Stochowi na zdobycie Kryształowej Kuli. - Dopóki jest cień szansy, to trzeba wierzyć. Kamil będzie walczył do końca. Wyciągnął wnioski po Raw Air, a taki mistrz raczej nie popełnia dwa razy tego samego błędu - powiedział Maciej Kot.