Sam Żyła nie ukrywał, że rywalizacja w konkursie za jego sprawką nie zaczęła się zbyt obiecująco. "Mój pierwszy skok nie do końca był udany, nie do końca mnie ‘nakręciło’, ale skończyło się rekordem skoczni dla nas, czyli fenomenalnie" - ocenił popularny "Wiewiór". Najbardziej oszczędny w słowach był Dawid Kubacki, który nie błysnął formą na Letalnicy w Planicy, ale jako stały członek "złotej drużyny" z MŚ w Lahti też ma wielki udział w końcowym triumfie Polaków. Otóż okazało się, że "Biało-czerwoni" już zapewnili sobie historyczny, bo pierwszy w dziejach naszych skoków triumf w Pucharze Narodów. "Bardzo fajnie, na to pracowaliśmy cały sezon. Jeszcze będziemy walczyć jutro, nie składamy broni" - zapowiedział Kubacki. Pełny wiary od początku był Maciej Kot, ale w żartobliwym tonie wbił szpilkę swojemu serdecznemu przyjacielowi Żyle. "Sygnał miał dać Piotrek, ale chyba zapomniał o naszym stałym planie, więc ja dałem sygnał do ataku. Druga seria była zdecydowanie lepsza. Wiara była cały czas, bo znamy swoją wartość, ale mogą przydarzyć się słabsze skoki. W końcu Kamil Stoch ustanowił nowy rekord i wskoczyliśmy na podium" - radował się Kot. Nasz skoczek, który przed finałowym skokiem Stocha dwukrotnie bił rekordy w lotach Polaków w Planicy (240 m, 241 m), porównał skocznię Letalnica do mamuciego obiektu w Vikersund w Norwegii. "Ta skocznia jest inna. W pierwszym skoku wyszedłem bardzo wysoko, a lot dostarcza jeszcze większych emocji niż w Vikersund. Ale to dzięki tamtemu doświadczeniu mogłem tu ten skok wyciągnąć do końca i wylądować telemarkiem" - dodał szczęśliwy Kot. AG