Kot po raz pierwszy w karierze stanął na podium zawodów cyklu PŚ. "Konkurs był dla mnie bardzo udany, oddałem dwa dobre skoki. Po zakończeniu zawodów nie zastawiałem się, że mogłem wygrać jakby ktoś skoczył gorzej, a ja może lepiej. Była za to radość, że Kamil w końcu wygrał. Jest on bardzo ważną częścią naszej drużyny. Miło było razem z nim stanąć na podium. Kto był pierwszy, a kto drugi ma już drugoplanowe znaczenie" - powiedział 21-letni skoczek. Podkreślił, że ma świadomość, iż to dopiero początek sezonu, a wyniki takie jak w Norwegii powinny być normą, a nie wyczynem: "Taką mentalność buduje u nas Stefan Horngacher, że powinniśmy przyjmować takie wyniki ze spokojem". Nie obawia się, że forma przyszła za wcześnie, przed najważniejszymi zawodami sezonu. "Nie skaczę jeszcze rewelacyjne. Te skoki nie są tak dobre jak latem. Forma nie jest ustabilizowana. Cały czas walczę z pewnymi problemami. Mam sporą rezerwę" - powiedział zawodnik urodzony w Limanowej, reprezentujący barwy AZS Zakopane. Dodał, że na świętowanie przyjdzie czas po zakończeniu sezonu. Kamil Stoch, który w niedzielę po raz 16. w karierze wygrał zawody PŚ, na lotnisku przyznał dziennikarzom, że dalej pobolewa go kolano. Jednak podkreślił, że "to nic groźnego". "Jestem z siebie bardzo zadowolony. Lepiej smakuje sukces po długiej pracy, długim okresie cierpliwości" - powiedział zawodnik, który poprzednim razem był najlepszy w zawodach Pucharu Świata 30 stycznia 2015 r. w Willingen. On także uważa, że nie należy przywiązywać do niedzielnego wyniku przesadnej wagi: "Jest bardzo dobry, był to bardzo dobry weekend. Jednak przed nami długa droga do końca sezonu, wiele startów" - skomentował.