To była 39. edycja PŚ w skokach. W 12 z nich po Kryształową Kulę sięgnął Austriak. Łącznie narciarze z tego kraju wygrali aż 247 konkursów indywidualnych i 28 drużynowych. W każdej z tych kategorii w klasyfikacji wszech czasów zajmują pierwsze miejsce. Finowie mają osiem kul i 151 konkursowych triumfów, a Norwegowie 24 wygrane "drużynówki". W sezonie 2017/18 żaden Austriak nie stanął jednak na najwyższym stopniu, choć jeszcze przed rokiem w klasyfikacji generalnej zwyciężył Stefan Kraft. Obrońcę trofeum stać było jedynie na trzy drugie miejsca oraz pięć trzecich. Przebłysku formy nie mieli również na igrzyskach w Pjongczangu. Były one pierwszymi od 16 lat, na których nie udało im się wywalczyć choćby jednego medalu. "Na pewno nikt się tego nie spodziewał. Trudno mi mówić, co jest tego przyczyną, ale podejrzewam, że popełniono jakieś błędy w okresie przygotowawczym i na samym początku sezonu. Później takie rzeczy ciężko jest szybko skorygować" - powiedział dyrektor ds. skoków i kombinacji norweskiej w PZN Adam Małysz. Poprzednio sezon PŚ bez wygranej Austriacy odnotowali w 2001 roku. Wówczas jednak ukojenie przyniosły im mistrzostwa świata w Lahti. W nich brązowy medal wywalczył Martin Hoellwarth, a w konkursach drużynowych cieszyli się ze złotego i brązowego krążka. W obu przypadkach w składzie był obecny trener reprezentacji Polski - Stefan Horngacher. Nawet jednego pucharowego zwycięstwa nie odnieśli jeszcze w cyklu 1988/89, a z mistrzostw świata w 1989 roku, których gospodarzem również było Lahti, wrócili jedynie z brązowym medalem Heinza Kuttina,... obecnego trenera austriackiej kadry, którego posada jest mocno zagrożona. Podczas kończącego sezon weekendu w Planicy można było wypatrzeć na trybunach transparent z napisem "Kuttin raus". Austriacy raczej nie podzielą losu Finów. Dawna potęga od kilku sezonów kompletnie się nie liczy, a więcej punktów zdobywają nawet Rosjanie. Jak długo w ojczyźnie Toni Innauera, Ernsta Vettoriego, Andreasa Goldbergera czy Thomasa Morgensterna będą czekać na kolejny wielki sukces, trudno jednak przewidzieć. Małysz uważa, że do ścisłej światowej czołówki praktycznie już wrócili. "Po igrzyskach w Pjongczangu Kraft już pięć razy był na podium. Austriacy mają duże zaplecze, wielu dobrych zawodników. Na pewno nie będzie tak, że kompletnie znikną" - podkreślił. Po sezonie 1988/89 już w kolejnym triumfowali w Pucharze Narodów, a po dwóch latach po Kryształową Kulę sięgnął Andreas Felder. Po cyklu 2000/01 powrót na szczyt trwał dłużej. Dominację przede wszystkim Małysza oraz Fina Janne Ahonena udało się przełamać dopiero po siedmiu latach Thomasowi Morgensternowi. Dodatkową motywacją dla Austriaków może być to, że za rok będą gospodarzami mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym, które odbędą się w Seefeld.