Końcówka sezonu należy do 25-letniego zawodnika z podzakopiańskiej miejscowości Ząb. Ostatniego dnia lutego zdobył złoty medal mistrzostw świata na dużej skoczni w Val di Fiemme, a 2 marca wraz z kolegami z reprezentacji sięgnął po brąz. Kilka dni później w PŚ Lahti (Finlandia) znów stanął na najniższym stopniu podium w rywalizacji drużynowej, a indywidualnie był piąty. W następnych konkursach - w Kuopio i Trondheim - nie miał sobie równych. Na pucharowe zwycięstwo czekał 13 miesięcy. W klasyfikacji generalnej awansował na trzecią pozycję, a do wicelidera, Norwega Andreasa Bardala, traci 85 punktów. Już wcześniej Kryształową Kulę zapewnił sobie Austriak Gregor Schlierenzauer. Zakończenie zmagań w tym sezonie nastąpi 22 i 24 marca w słoweńskiej Planicy. Stoch nie startował w Oslo w kwalifikacjach, w których niespodziewanie najlepszy był 20-letni Niemiec Karl Geiger. W czołówce nie zabrakło Polaków - Piotr Żyła uplasował się na czwartej, a Maciej Kot na szóstej lokacie. W konkursie na obiekcie Holmenkollen, który rozpocznie się o godz. 14, wystartują też Krzysztof Miętus i Dawid Kubacki. Zabraknie tylko zdyskwalifikowanego za nieprzepisowy sprzęt Stefana Huli. Organizatorzy zapowiadają "polską niedzielę" i czekają na doping biało-czerwonych kibiców, jak z czasów, gdy na tej skoczni brylował Adam Małysz. Nieprzypadkowo "Orzeł z Wisły", który zakończył karierę, okrzyknięty został "królem Holmenkollen". Wygrywał tutaj pięciokrotnie, w latach 1996-2007.