W piątkowych seriach treningowych Stoch lądował na 120 i 126,5 m, w kwalifikacjach skoczył w ładnym stylu 129 m. Kwalifikacje wygrał Japończyk Ryoyu Kobayashi, a Polacy awansowali w komplecie. - Takie mam też odczucie, że skok w kwalifikacjach był zdecydowanie lepszy niż te treningowe - mówił Stoch na antenie Eurosportu. - Ale po treningach też mi się wydawało, że było dobrze. Potem trener przyszedł do szatni i powiedział, że tak być nie może - podkreślił Orzeł z Zębu. Stoch zdaje sobie sprawę, że, mimo niezłej formy, daleko jej jeszcze do doskonałości. - Jeszcze nie do końca wszystko jest tak jak powinno. Staram się walczyć i przezwyciężać trudności - powiedział trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej PŚ. Skocznia w Predazzo, obok Planicy, to jedyna w tym sezonie PŚ, na której nie ma torów lodowych. - Jest to coś innego i trzeba się bardzo skoncentrować - opowiadał Stoch. Niespełna sześć lat temu na tej skoczni Stoch zdobył złoty medal mistrzostw świata indywidualnie i brązowy z drużyną. - Zawsze lubię tutaj wracać. Wiem, co się tu wtedy wydarzyło. To malownicze miejsce, po drugie bardzo lubię te skocznię - zaznaczył nasz skoczek. - Szkoda, że nie przywiozłem tu lepszej dyspozycji, ale postaram się zrobić, co mogę - zakończył Stoch. Sobotni konkurs rozpocznie się o godzinie 16. W niedzielę o 17 kolejne zawody. WS