W zawodach w Willingen, oprócz Stocha, wystartują inni Polacy: Piotr Żyła, Maciej Kot, Dawid Kubacki, Stefan Hula i Jan Ziobro. Jeśli Stochowi uda się dzisiaj wygrać, dołączy do sześciu sław światowych skoków, które wygrywały pięć razy z rzędu: Janne Ahonen, Matti Hautamaeki, Thomas Morgenstern, Gregor Schlierenzauer, Adam Małysz i Andreas Goldberger.Kamil nie kryje, że lubi skocznię w Willingen. Wszak wygrywał na niej już trzykrotnie (dwa razy w 2014 r. i raz w 2015 r.). - To bardzo przyjemna skocznia. Jest duża, technicznie też mi odpowiada . Do tego panuje tam super atmosfera, gra muzyka i przychodzi mnóstwo kibiców. Faktycznie, to wszystko trochę na wzór Zakopanego, choć oryginałowi nie dorównuje - podkreśla Kamil Stoch w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Kamil nie ukrywa, że żonie Ewie zawdzięcza odrodzenie po nieudanym początku sezonu, gdy podczas PŚ w Kuusamo zaliczył upadek i przywiózł odległe 26. i 24. lokaty. - Byłem wtedy zniesmaczony. Żona to zauważyła i wytłumaczyła mi, że to dopiero początek, a ja wyglądam, jakbym stracił całą motywację, chęci i energię do pracy. Uzmysłowiłem sobie, że ma rację i to wszystko nie powinno tak wyglądać. Zdałem sobie sprawę, że nie mogę się tak przejmować, bo przecież mocno pracowałem. I nie mogę się załamywać po pierwszy zawodach. Gdy to wszystko poukładałem sobie w głowie, było dobrze - zwierza się Kamil Stoch.