Warunki w końcówce konkursu były tak trudne, że cała trójka skoczków zajmujących czołowe lokaty po pierwszej serii (Stoch, Piotr Żyła oraz Stefan Kraft) znalazła się ostatecznie poza podium. - Nie dało się odlecieć - przyznał Stoch w rozmowie z TVP tuż po konkursie. Wskazał jednak także swoje błędy na rozbiegu. - Ten skok był spóźniony tak, że dobrze, że miałem mocno zapięty kask, bo inaczej odleciałby mi w las - żartował Stoch. - Warunki były jednak bardzo złe, nie czułem żadnego powietrza pod nartami, na którym mógłbym się oprzeć - ocenił. Orzeł z Zębu znacznie bardziej zadowolony był z pierwszej próby. - Pierwszy skok to była bajka, tak chciałbym bawić się tutaj cały weekend. Wydaje mi się, że wróciłem do dobrej dyspozycji. Cały czas jest oczywiście coś, co chciałbym poprawiać. Mam trochę problemów w trakcie lotu, zaczyna mną "kręcić", gdy brakuje mi szybkości. Chciałbym to poprawić - ocenił Stoch. Polski skoczek zwrócił też uwagę, że nie jest łatwo nabrać świeżości po ostatnich zawodach w japońskim Sapporo. - To nie jest nic łatwego, gdyż musimy szukać świeżości, a trudno ją znaleźć, gdy co tydzień zmieniamy kontynenty. Tak mają jednak wszyscy, więc trzeba szukać odpoczynku, gdzie się da - zakończył Orzeł z Zębu. Pierwszy konkurs na "mamuciej" skoczni wygrał 18-letni Timi Zajc, a drugie miejsce zajął Dawid Kubacki. Podium uzupełnił Niemiec Markus Eisenbichler, zaś tuż za nim znaleźli się Piotr Żyła i Kamil Stoch. WG