Kamil Stoch zwyciężył w Sapporo po raz 21. w karierze. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zwiększył przewagę nad rywalami do 140 pkt. Polak znakomicie się odbudował po nieudanych skokach w sobotnim konkursie. - Jak nie wychodzą skoki, to przez to jestem zły. W sobotę coś po prostu nie grało, nie potrafiłem znaleźć sobie dobrego systemu, zwłaszcza na fazę lotu. Po analizie z trenerem, dzisiaj już wiedziałem, co mam zrobić. Miałem pewne punkty do realizacji. Nie przypuszczałem w ogóle, że to da mi zwycięstwo - przyznał Stoch w rozmowie z TVP Sport. Polak wyjawił również, że w trakcie niedzielnych zawodów nie był w najlepszej dyspozycji, jeśli chodzi o samopoczucie. - Bardzo się źle czułem podczas tych zawodów. Bolała mnie głowa praktycznie przez cały czas. Gdyby tej drugiej serii nie było, to też bym się nie obraził, bo mógłbym się spokojnie położyć i odpocząć - przyznał. Warunki w Sapporo były w niedzielnym konkursie bardzo loteryjne. Zawodnicy musieli liczyć na swoje doświadczenie i trochę szczęścia. - Ja je miałem i potrafiłem je wykorzystać - mówił Polak. - Wydaję mi się, że mam już trochę doświadczenia w tym, co robię. Potrafię się szybko odbudować, zregenerować, znaleźć szybko rozwiązanie i wprowadzić je w życie. Teraz jestem w dyspozycji, która pozwala mi na szybkie eliminowanie i korygowanie błędów - podkreślał polski skoczek. Kamil Stoch przyznał, że był bardzo mile zaskoczony obecnością polskich kibiców w Japonii. - Słuchanie Mazurka tak daleko od domu, to coś wspaniałego, jeszcze z polskimi kibicami, którzy mnie zszokowali, że tutaj byli. Część z nich tutaj mieszka, a część kibiców z polskimi flagami, to byli też Japończycy. Miło było ich zobaczyć - przyznał zadowolony skoczek.