Norweg zajmuje drugie miejsce w punktacji generalnej. "Tracę teraz 55,7 punktu i jest to tylko, albo aż. Ja jednak bardzo dobrze czuję tą skocznię i dzisiaj zrozumiałem, że jeszcze nie wszystko jest stracone. Czuję, że jestem w gazie i mam świadomość, że jutro wszystko może się zdarzyć, więc będę walczył do końca o zwycięstwo w punkcji generalnej" - powiedział Norweg. Zauważył także, że "w sobotę widzieliśmy wiele słabych skoków i zdaję sobie sprawę, że każdemu może przydarzyć się jeden słaby skok, który zadecyduje o ważnych punktach. Wiem oczywiście, że niekoniecznie musi to być Stoch, mogę to być też ja". "Duże skocznie są nieprzewidywalne, co było widać, kiedy w pierwszej serii Kamil skoczył zaledwie 206 metrów. Johansson z kolei wykonał dwa dalekie skoki i odrobił ważne punkty do prowadzącego Polaka. Przed rozpoczęciem sobotniego konkursu Stoch miał przewagę 89,1 punktu. Po zakończeniu konkursu liczba ta zmalała do 55,7" - skomentował dziennik "Verdens Gang". Zdaniem dziennikarzy transmitującego zawody kanału telewizji NRK "w sobotę Stoch pokazał też, że nie jest niezniszczalny i nie do pokonania, jak myśleliśmy, co z kolei musiało wzmocnić psychicznie Johanssona". Ekspert stacji, były skoczek reprezentacji Norwegii Johan Remen Evensen, powiedział, że "takie właśnie powinny być skoki. Z najwyższym napięciem, kiedy do końca nic nie jest pewne. Osobiście, jako były skoczek, uważam, że Johansson jest w stanie wygrać Raw Air".