Kibice tłumnie przybyli pod skocznię im. Adama Małysza na inaugurację Pucharu Świata w skokach narciarskich. Spragnieni sportowych emocji przez moment mieli nadzieję na zwycięstwo Polaków. Rywale z Austrii i Norwegii okazali się jednak silniejsi. - Daliśmy z siebie dzisiaj wszystko i walczyliśmy do samego końca. Pozwoliło nam to zająć trzecie miejsce, co być może nie jest szczytem naszych marzeń. Podium jest zawsze w głowie, ale mimo wszystko jesteśmy zadowoleni z trzeciego miejsca - mówił na konferencji Jakub Wolny. "Biało-Czerwoni" zgromadzili 990,9 pkt. Drudzy Norwegowie zdołali zebrać na swoim koncie 995,7 pkt. W sobotę bezkonkurencyjna była jednak drużyna Austrii. To ona w swojej puli zapisała aż 1018,2 pkt i pewnie zwyciężyła w konkursie drużynowym w Wiśle. - Według mnie wygraliśmy to trzecie miejsce. Chciałoby się pierwszego miejsca, ale każdy dał z siebie wszystko - dodał podopieczny Doleżala. Tajemnicą wciąż owiany jest temat butów polskich skoczków. Pomimo ciekawskich pytań dziennikarzy, Wolny nie dał za wygraną i zdawkowo wyraził swoją opinię dotyczącą nowego sprzętu. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że jesteśmy bardzo zadowoleni z butów - uciął rozmowę Wolny. Patrząc na nieco ciemniejsze strony pucharowej rywalizacji na śląskim obiekcie, z pewnością należy wspomnieć o warunkach śnieżnych. Wysoka temperatura powietrza sprawiła, że organizatorzy musieli postawić na masową produkcję sztucznego śniegu. Ten sprawiał jednak niemałe problemu podczas lądowania. - Warunki z pewnością są trudne, ale patrząc na to, jaka jest aura wokół skoczni, chwała organizatorom, że w ogóle udało im się przygotować obiekt - zakończył członek kadry A. Z konkursu zadowoleni byli również Norwegowie. Daniel Andre Tande rywalizację drużynową zaliczył do udanych pomimo tego, że na skoczni panowały zmienne warunki. - Wprawdzie nie rozegrano jeszcze konkursu indywidualnego, ale dla mnie najlepszy jest w tej chwili Robert Johansson. Mamy w drużynie jednak całą grupę dobrze skaczących zawodników - ocenił Tande. Kwestia trudnych warunków na skoczni wydaje się sprawiedliwa. Według niego każdy z zawodników musi odpowiednio skupić się podczas lądowania, żeby uniknąć wywrotki i w konsekwencji ewentualnych kontuzji. - Widzę różnicę pomiędzy sztucznym a naturalnym śniegiem, jednak na ten moment nie ma za bardzo skoczni, na której leży naturalny śnieg. Trzeba się przyzwyczaić i skupić. Problemy z lądowaniem ma niemal każdy. Ostatni z obecnych na konferencji - Daniel Huber z Austrii, też nie ukrywał satysfakcji z powrotu do pucharowej rywalizacji. - To były bardzo dobre zawody dla nas. Wszyscy oddaliśmy bardzo dobre skoki, co jest świetnym prognostykiem na początku sezonu. Moim zdaniem na początku sezonu nie można wskazać jeszcze faworyta austriackiej drużyny. Wszyscy pokazali w piątek i w sobotę bardzo dobre skoki, ale jeśli musiałbym już kogoś wskazać, byłby to Stefan Kraft - skomentował Huber. Jak jego zdaniem organizatorzy poradzili sobie z naśnieżeniem skoczni? - Śnieg nie różni się tak bardzo od naturalnego, jednak ciężko jest wylądować. W konkursie niewielu skoczków zakończyło skok lądowaniem z telemarkiem, jednak taki jest urok tej pory roku. Mimo wszystko daliśmy radę dobrze skakać - zakończył rozmowę austriacki skoczek. Z Wisły Aleksandra Bazułka i Waldemar Stelmach