Decyzja Schustera, która przykryła rozpoczynający się dzisiaj trzydniowy spektakl z konkursami w lotach narciarskich na mamuciej skoczni w Oberstdorfie, wywołała falę dyskusji i spekulacji. Nie od wczoraj wiadomo, że zakusy na austriackiego fachowca miał niemiecki związek narciarski. Odejście jego rodaka 49-letniego Schustera jeszcze bardziej skierowało uwagę na osobę Horngachera, który w Polsce udowadnia, że jest szkoleniowcem najwyższej próby. Pole do dywagacji powstało, gdy Horngacher nie przyjął propozycji parafowania z Polskim Związkiem Narciarskim czteroletniego kontraktu. Opiekun Orłów postawił na swoim i po igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu podpisał kontrakt na rok. Ostateczna decyzja odnośnie przyszłości Horngachera zapadnie już wkrótce. Jak przekonywał w rozmowie z Interią prezes PZN Apoloniusz Tajner, wszystko rozstrzygnie się po mistrzostwach świata w Seefeld, które rozpoczną się już 19 lutego i potrwają do 3 marca. Taki scenariusz sternik związku teraz podtrzymał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". - Potwierdziliśmy, że oferta pracy do kolejnych igrzysk, które będą w Pekinie w 2022 roku, jest aktualna. Wszystko przemawia za tym, że pracujemy dalej. Czekamy jednak do mistrzostw w Austrii - powiedział Tajner. Czy ta historia zakończy się happy-endem? Art