Kubacki oddał skok na 108 metrów i od razu było wiadomo, że nie ma szans na występ w konkursie. Polak skakał jednak w bardzo trudnych warunkach. Za wiatr dodano mu 9,5 pkt. Kubacki startował też z obniżonej, siódmej belki. 27-latek już po wylądowaniu mocno gestykulował i było widać, że jest zły na to, w jakich warunkach przyszło mu skakać. Po kwalifikacjach skok Kubackiego skomentował na Twitterze Maciej Kot, który otwarcie przyznał, że w takich warunkach ciężko było o lepszy rezultat. "Szkoda Dawida. Bez szans na dobrą odległość w tych warunkach. A ja treningowo. Postępy widać, ale wciąż są pewne mankamenty" - napisał na Twitterze Kot. O tym, że warunki nie rozpieszczały Kubackiego mogą też świadczyć noty Polaka. Oprócz 27-latka z zawodników, którzy skakali z siódmej belki gorszy wiatr i więcej dodanych punktów z tego powodu miał jedynie Stephan Leyhe (+11,9 pkt). Na zły wynik Polaka mogła mieć też wpływ jeszcze jedna rzecz. Mowa o kontuzji pleców, jakiej nabawił się w sobotę. W rozmowie z portalem skijumping.pl Kubacki przyznał, że początkowo miał nawet problemy z chodzeniem i pomogły mu dopiero leki. - Pierwsza diagnoza jest taka, że przestawił mi się staw biodrowo-krzyżowy. Musi to wrócić na swoje miejsce, a póki co po prostu boli i to dość konkretnie. Przed konkursem drużynowym czułem się jak paralityk, nie mogłem nawet chodzić. Jak tabletki zaczynają działać i się człowiek się rozgrzeje to ból odpuszcza i w czasie samego skoku już go za bardzo nie czuć. Kilka dni pewnie jeszcze poboli - przyznał skoczek, który w niedzielę obchodził 27. urodziny. Kubackiego w konkursie Pucharu Świata zabraknie pierwszy raz w tym sezonie. Z Polaków tylko jemu nie udało się zakwalifikować do wtorkowych zawodów. W konkursie w Lillehammer zobaczymy sześciu reprezentantów Polski. Początek pierwszej serii o godzinie 17.00. AK