Tak długo, jak Horngacher nie komentował informacji na temat otrzymania intratnej propozycji powrotu do kadry Niemiec i objęcia roli pierwszego szkoleniowca, nie można było ze stuprocentową pewnością rozstrzygnąć, że ma ofertę na stole i traktuje ją poważnie. Austriacki szkoleniowiec nadal nabiera wody w usta, zdając sobie sprawę, że każde jego słowo w tym temacie będzie szeroko komentowane. Niejako w jego imieniu jednoznacznej informacji - po której nie ma już żadnych wątpliwości, że Niemcy chcą "przechwycić" twórcę naszych obecnych sukcesów - udzielił Adam Małysz. Dyrektor Polskiego Związku Narciarskiego ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej na łamach "Przeglądu Sportowego" uczynił to odpowiadając na pytanie, czy wciąż niewyjaśniona przyszłość Horngachera ma wpływ na poczynania i dyspozycję naszych kadrowiczów. "Myślę, że nie. Stefan w Oberstdorfie powiedział chłopakom, że ma propozycję od Niemców, ale dodał, że jest teraz w stu procentach oddany polskiej kadrze i zrobi wszystko, żeby było jak najlepiej" - powiedział "Orzeł z Wisły". To pokazuje, że nawet jeśli szkoleniowiec po tym sezonie miałby wrócić do Niemiec, gdzie mieszka jego żona, to do końca maksymalnie profesjonalnie traktuje pracę z "Biało-Czerwonymi". Tym bardziej, iż doskonale zdaje sobie sprawę, że główną ocenę za ten sezon wystawią mu wyniki na imprezie docelowej, czyli zbliżających się mistrzostwach świata w Seefeld. W Seefeld skoczkowie rozpoczną walkę o medale w sobotę 23 lutego na obiekcie HS130. Dzień później odbędzie się konkurs drużynowy. Zawody na skoczni HS109 zaplanowano na 1 marca. Decyzją Horngachera w kadrze znalazło się pięciu skoczków: Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Jakub Wolny i Stefan Hula. Miejsca zabrakło dla borykającego się z brakiem formy Macieja Kota, co 27-latek przyjął ze zrozumieniem. Art