Tak więc Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) nie może uznać tego wyniku i Austriak Stefan Kraft może spać spokojnie. - Gdybym leciał niżej, to bym lepiej wylądował, ale nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa - przyznał Schlierenzauer. - Rekord świata na tej skoczni jest możliwy, ale potrzebujesz dużo szczęścia z bramką, prędkością, wiatrem, a także wysokością przelotową. Ja byłem trochę za wysoko, ale dla mnie to wspaniale, że skoczyłem ponad 250 metrów - dodał. Czy można skok na taką odległość ustać? - Myślę, że można. Wszystko zależy od paraboli lotu i podejścia do lądowania. Ja niczego jednak nie obiecuję. Ja nie obiecuję, a robię - powiedział Kamil Stoch, który z wynikiem 251,5 m z zeszłego roku jest rekordzistą Letalnicy. Podobnego zdania jest Dawid Kubacki, który w czwartek był trzeci w kwalifikacjach. - Myślę, że można wylądować jeszcze dalej niż Schlierenzauer. Znajdzie się ktoś, kto nie wie, że nie można i to zrobi - stwierdził z uśmiechem. Pod wrażeniem występu Schilerenzauera był też Stefan Hula. - Nie widziałem tego skoku na żywo, tylko powtórki, ale wow. Szkoda, że go nie ustał - mówił. Natomiast Adam Małysz, dyrektor kadry skoków i kombinacji norweskiej, ma trochę inne zdanie. - Tak dalekie skakanie to ciężkie zadanie. Kamil skoczył 251,5 m i też miał problemy z lądowaniem. Wystarczy, że popatrzymy, gdzie będzie ta kreska wyznaczająca ten rekordowy skok, prawie na płaskim - powiedział. Z Planicy Paweł Pieprzyca