27-letniemu Tyrolczykowi, wielokrotnemu medaliście igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata, zabrakło 1,2 punktu, aby awansować do finałowej serii na obiekcie im. Adama Małysza. W niedzielę będzie miał drugą szansę. - Moje skoki były w zasadzie całkiem dobre. Chociaż wiem, że stać mnie na więcej - zapewnił Schlierenzauer. W styczniu 2016 roku Austriak postanowił odpocząć od zawodowego sportu, a dwa miesiące później zerwał więzadło krzyżowe w kolanie jeżdżąc na nartach w Kanadzie. Wówczas istniało ryzyko, że będzie musiał zakończyć karierę. - Ta przerwa mi się przydała. Miałem kryzys, przestałem w tym widzieć sens. Czegoś takiego nie da się łatwo przezwyciężyć. Teraz nie brakuje mi motywacji - przyznał triumfator 53 konkursów PŚ w skokach, rekordzista pod tym względem. Drugi konkurs indywidualny w Wiśle ma się rozpocząć o godz. 16. Półtorej godziny wcześniej zaplanowane są kwalifikacje, w których o awans powalczą m.in. Schlierenzauer i dziewiątka Polaków. Trzech najlepszych "Biało-czerwonych": Kamil Stoch, Maciej Kot i Piotr Żyła ma zapewniony udział w zawodach. Graj razem z nami dla WOŚP! Wesprzyj Orkiestrę na pomagam.interia.pl