Już dziś o 16 we włoskim Predazzo odbędzie się kolejny konkurs Pucharu Świata z udziałem sześciu reprezentantów Polski. To właśnie na włoskich skoczniach nasi święcili największe triumfy. W 2003 roku podwójnym mistrzem świata został tam Adam Małysz. Dziesięć lat później Kamil Stoch triumfował w MŚ na dużym obiekcie, a polska drużyna sięgnęła po brązowy medal. Co ciekawe, rekordzistą skoczni w Predazzo wciąż jest Małysz (136 m). Czy rekord Polaka w końcu "pęknie"? Wydaje się, że dokonać tego może jedynie Japończyk Ryoyu Kobayashi, który w obecnym sezonie deklasuje rywali. "Biało-Czerwoni" w komplecie awansowali do sobotnich zawodów, ale kadra wyraźnie podzieliła się na dwie części. Póki co w najgorszej sytuacji był Maciej Kot, w poprzednich sezonach pewny punkt drużyny Horngachera, medalista igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata, czwarty zawodnik Turnieju Czterech Skoczni, dwukrotny triumfator zawodów Pucharu Świata. Kot dobrze zdaje sobie sprawę z faktu, że jego forma daleka jest od doskonałości, choć jest nadzieja na poprawę. Na zakończonym niedawno TCS nasz skoczek zakwalifikował się zaledwie do jednego z czterech konkursów. - Ten etap zamknąłem, wziąłem pewne rzeczy na klatę. Parę dni w domu po turnieju posłużyło jako regeneracja fizyczna i psychiczna - mówił Kot po piątkowych kwalifikacjach na antenie Eurosportu. Do mistrzostw świata w austriackim Seefeld jeszcze ponad miesiąc, ale wygląda na to, że na dzisiaj Horngacherowi brakuje czwartego do brydża. Austriacki szkoleniowiec jednak nie wykonuje nerwowych ruchów, nie zmienił składu przed Turniejem Czterech Skoczni, nie zmienił go także na kolejne zawody w Predazzo. Przełomem dla naszych mogą być zawody Pucharu Świata w Zakopanem, już w kolejny weekend. Potem polską ekipę czeka lot do Japonii. To kolejny moment, w którym Horngacher musi podjąć ważną decyzję, których skoczków zabrać do Sapporo. Może też obejść się bez kombinacji i rewolucji w składzie. Czego brakuje Huli do życiowej formy sprzed roku? - Metrów - śmieje się nasz skoczek. - Jeszcze nie do końca wszystko jest tak, jak powinno. Ale staram się walczyć i przezwyciężać trudności - mówi z kolei Stoch, który skacze dobrze, ale wciąż bez błysku. Pewność siebie zagubił Piotr Żyła, który jesienią imponował formą i stanął pięciokrotnie na podium zawodów PŚ. Nawet Małysz, jak sam powiedział, "nie nadąża za Żyłą", któremu ostatnio mniej pomaga już cudowna metoda koncentracji. Najbliżej stabilizacji wysokiej formy zdaje się być Kubacki, który o włos przegrał podium klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech skoczni, a w piątek był trzeci w kwalifikacjach w Predazzo. W "generalce" Pucharu Świata jest już siódmy. Kubacki szóstego stycznia był drugi w finałowych zawodach TCS w Bischofshofen, ale wciąż nie może się doczekać pierwszego zwycięstwa w PŚ. W obecnym sezonie "Biało-Czerwoni" indywidualnie nie odnieśli jeszcze ani jednej wygranej, choć co rusz któryś z trójki: Kubacki, Stoch, Żyła jest blisko upragnionego celu. Inna sprawa, że wszelkie marzenia o triumfach odbiera rywalom niesamowity Kobayashi. Japończyk wygrał pięć ostatnich konkursów. Dwa lata temu w fińskim Lahti Stoch, Żyła, Kubacki i Kot sięgnęli po złoto MŚ w konkursie drużynowym, a indywidualnie brązowy medal wywalczył Żyła. 20 lutego w austriackim Seefeld rozpocznie się kolejny światowy czempionat. W jakim składzie wystąpią nasze Orły i czy znów powalczą o zwycięstwo? Waldemar Stelmach