Sezon 2020/21 zaczął się od konkursu drużynowego. W Wiśle Polacy w składzie: Piotr Żyła, Klemens Murańka, Dawid Kubacki i Kamil Stoch zajęli trzecie miejsce - za Austrią i Niemcami. Dzień później w konkursie indywidualnym najlepszym z biało-czerwonych był Żyła, który uplasował się na piątej pozycji. Rywalizacja zakończyła się niemieckim dubletem. Tuż za Eisenbichlerem znalazł się Karl Geiger. Trener Michal Dolezal zdecydował, że w Ruce oprócz wymienionej wyżej czwórki wystartują także Andrzej Stękała i Paweł Wąsek. W miniony weekend solidnie spisał się Stękała, który zajął 19. miejsce. Wąsek był dopiero 48., ale zdaniem czeskiego szkoleniowca to przede wszystkim efekt bardzo niekorzystnych warunków atmosferycznych, w których musiał skakać. Rywalizacja w Wiśle miała bardzo loteryjny przebieg z powodu zmiennego wiatru. Do drugiej serii nie zdołał awansować m.in. zdobywca Kryształowej Kuli w poprzednim sezonie Stefan Kraft. Sytuacja Austriaka w walce o obronę trofeum jest coraz gorsza, bo punktów nie zdobędzie także w Ruce. Zakażenie koronawirusem stwierdzono u jego rodaków Gregora Schlierenzauera, Philippa Aschenwalda oraz trenera Andreasa Widhoelzla i cała kadra A została skierowana na kwarantannę. Jeśli chodzi o pogodę, zawodników ponownie może czekać trudne zadanie. Skocznia Rukatunturi znana jest z porywistych podmuchów, które sprawiają poważne problemy organizatorom. Zawody są często przerywane, a nawet odwoływane, jak jeden z ubiegłorocznych konkursów. Kilku skoczków miało tam groźne upadki. W 2014 roku Niemiec Andreas Wellinger stracił w powietrzu równowagę i upadł przy lądowaniu. Doznał kontuzji pleców, która wyłączyła go ze startów przez prawie cały sezon. O wiele groźniej wyglądał upadek Thomasa Morgensterna w 2003 roku. Po błędzie na progu, przy silnym wietrze, Austriak koziołkował w powietrzu i spadł na plecy, jednak nie doznał urazu kręgosłupa, miał natomiast wstrząśnienie mózgu i złamał palec u ręki.