Inauguracyjne kwalifikacje na skoczni im. Adama Małysza przebrnęło ośmiu z 13 "Biało-Czerwonych", ale w pierwszej dziesiątce znalazł się tylko Dawid Kubacki, który zajął siódme miejsce. Najlepszy był Niemiec Karl Geiger. - Musimy to przeanalizować, porozmawiamy z zawodnikami - mówił Doleżal. - Błędów nie było, ale brakowało trochę luzu. Skok jest wtedy minimalnie blokowany i noga nie działa do samego końca. - Stres? Nie wiem, musimy porozmawiać. Skoki nie były tak luźne jak w treningach - dodał, nie ukrywając, że i jemu przybyło trochę stresu w związku z inauguracją sezonu. Zarówno szkoleniowiec jak i zawodnicy nie ukrywali, że w piątek skakali nieco asekuracyjnie, biorąc pod uwagę fakt, że to inauguracja i to na sztucznym śniegu. - Gdy rozpoczął się oficjalny trening, powiedziałem zawodnikom, żeby uważali na pierwsze skoki, na lądowanie, żeby bezpiecznie wyhamowali. Są już doświadczeni i nie było z tym problemu - mówił Doleżal, ale nie narzekał na warunki na skoczni. - Jest ciepło, w tygodniu padał deszcz. Jak na te warunki, przygotowano skocznię na maksimum. Delegat techniczny na pewno poprosi, żeby jeszcze poprawili zeskok do soboty - powiedział. Po kwalifikacjach trener błyskawicznie ogłosił skład drużyny na sobotni konkurs. - Po treningach i kwalifikacjach Jakub Wolny był naturalnym kandydatem do zespołu - nie ukrywał. Oprócz niego wystąpią: Piotr Żyła, Kamil Stoch i Dawid Kubacki. Doleżal obiecał walkę o podium w drużynówce. - Na pewno chcemy walczyć. Stać nas na to, jeśli będziemy skakać tak, jak na treningach - zaznaczył. Z Wisły Aleksandra Bazułka i Waldemar Stelmach