16 stycznia 2009 roku Kubacki zadebiutował w konkursie PŚ, zajmując 49. miejsce w Zakopanem. Dziesięć lat później może pochwalić się nie byle jakimi sukcesami, choć długo musiał czekać na triumf w indywidualnych zawodach Pucharu Świata - 10 lat, w trakcie których rozegrano dokładnie 169 konkursów. Już w 2013 roku nasz skoczek cieszył się z brązowego medalu mistrzostw świata w konkursie drużynowym, ale prawdziwe sukcesy nadeszły w ostatnich dwóch latach. W 2017 roku w Lahti Kubacki, wraz z kolegami sięgnął po złoto MŚ, następnie bezdyskusyjnie triumfował w letniej Grand Prix. W ciągu zaledwie roku, od grudnia 2017 r., siedmiokrotnie stawał na podium indywidualnych zawodów Pucharu Świata. Gdy w ostatnią niedzielę świat skoków czekał na rekord wszech czasów Ryoyu Kobayashiego - siódme zwycięstwo z rzędu - na najwyższym stopniu podium, we włoskim Predazzo, stanął Kubacki. - Po to, żeby wygrać konkurs, komuś musi coś nie wyjść. Trzeba mieć trochę szczęścia, żeby wygrać zawody takiej rangi - mówi Interii trener Jarząbek, oczywiście nie umniejszając sukcesu naszego skoczka. Siadając na belce startowej, Kubacki nie wstydzi się wykonywać znaku krzyża, choć w naszym kraju bywa z tego powodu wyśmiewany. Zagraniczne telewizje na zwolnionym tempie powtarzają ten gest Polaka, a on robi swoje i skacze coraz lepiej. - Dawid był zawsze mocny psychicznie, od młodych lat. Na takim poziomie, na jakim skacze dzisiaj, decydują detale. Zawsze coś się nie składało, by wygrać pierwszy konkurs PŚ - powiedział Jarząbek, który prowadził Kubackiego w TS Wisła Zakopane, od 12. roku życia, aż do wejścia do kadry narodowej. Szkoleniowiec nie ukrywa, że gdy Kubacki był młody, nie było aż takich nadziei z nim związanych. - Był zdolny, zawsze miał bardzo dobrą skoczność. Może nie był megatalentem, ale zawsze mieliśmy nadzieję, że będzie dobrym zawodnikiem, choć może nie w czołówce światowej - nie ukrywa. - Dawid był takim zawodnikiem, że potrafił na treningu skakać słabo, a na zawodach dużo lepiej. Nie odnosił sukcesów na mistrzostwach świata juniorów, bo nie był wybijającym się zawodnikiem. Ale przetrzymał ten okres, nie rzucił skakania i dziś jest na szczycie - dodaje szkoleniowiec. Co doprowadziło 28-letniego skoczka do światowej czołówki? - Kilkanaście lat skacze w kadrze, bez kontuzji. Zawsze był pracowity, nigdy nie chorował. Nie narzekał na ciężkie treningi, zawsze wykonywał wszelkie elementy treningu bez dyskusji - podkreśla były trener Kubackiego. Jarząbek podkreśla ogromną rolę rodziców Dawida Kubackiego, którzy regularnie wozili młodego skoczka na treningi z Nowego Targu do Zakopanego. - Dziś odnosi sukcesy dzięki swojej pracy i upartości rodziców. Należy się im wielki szacunek. Kosztowało ich to dużo czasu - powiedział. Już w lutym w austriackim Seefeld odbędą się kolejne mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Kubacki będzie jednym z faworytów, już nie tylko do startu i medalu z drużyną, ale także do triumfu w konkursie indywidualnym. - Dawid jest mocnym zawodnikiem od paru lat, nie ma zawahań formy, nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Może nam sprawić dużo przyjemności, mam nadzieję, że będzie podium - mówi trener Jarząbek, który już w najbliższy weekend będzie kibicował Kubackiemu i spółce podczas konkursów Pucharu Świata w Zakopanem. Waldemar Stelmach