Japońsko-polskie podium uzupełnił trzeci Kamil Stoch. Zwycięstwo Kobayashiego było bezdyskusyjne, Japończyk wyprzedził Kubackiego o 26,5 pkt, a nad "Orłem z Zębu" wypracował przewagę 32,1 pkt. Istny nokaut! Mimo wszystko polscy zawodnicy mogli być zadowoleni, bo oddali równe, a co najważniejsze dalekie skoki. Wynik Kubackiego oznacza, że nasz zawodnik po raz szósty w karierze stanął na podium w Pucharze Świata, a po raz trzeci w obecnym sezonie. Na pytanie dziennikarza TVP Sport o fantastycznie rozpoczętą rywalizację w roku poolimpijskim, nasz skoczek mógł odpowiedzieć tylko twierdząco. - No tak, na to pracowałem, żeby ten rok tak dobrze się rozpoczął i tak kontynuował. Jednak wiem, że jeszcze trochę pracy mnie czeka, by dobre skoki jeszcze poprawić. Mimo to jak najbardziej jestem z tego zadowolony - stwierdził Kubacki. Nowotarżanin podkreślił, że skocznia w Predazzo pozostała szczęśliwym dla Orłów obiektem, gdzie wcześniej zdobywali medale mistrzostw świata indywidualnie i w drużynie. Mimo to był daleki od stwierdzenia, że za nim znakomity występ w pierwszym z dwóch konkursów indywidualnych w dolinie Val di Fiemme. - Nie wszystko w nich zagrało, trener mi uświadomił, że wszystko to jednak nie, ale to były skoki na dobrym poziomie. Z sobotniej roboty jak najbardziej mogę być zadowolony i z uśmiechem na twarzy przystąpić do niedzielnych konkursów stwierdził. Z kolei zapytany o niebotyczny poziom prezentowany przez Kobayashiego, odpowiedział w bardzo humorystyczny sposób. - No właśnie nie wiem, Kamil Stoch chyba niepotrzebnie wysłał mu kody i teraz on na tych kodach skacze - uśmiechnął się nasz zawodnik. Art